Jeśli ktoś pamięta wynik pierwszego starcia tych drużyn, to bez wahania wskaże faworyta środowej konfrontacji. Mistrzynie Polski w Brzegu wygrały z miejscową Odrą aż 81:40. Podopieczne wówczas jeszcze Dariusza Raczyńskiego świetnie spisały się w obronie, nie pozwalając gospodyniom na zbyt wiele ataku. Miejscowe zawodniczki ani razu nie zbliżyły się do granicy 20 oczek, a dwa razy nie przekroczyły nawet bariery 10 punktów. Wprawdzie od tamtej pory sporo się zmieniło, ale nie ulega wątpliwości fakt, że koszykarki Lotosu Gdynia są zdecydowanymi faworytkami i inny rezultat niż ich wysokie zwycięstwo, będzie niemałą siurpryzą.
Zwłaszcza, że Odrze nawet po zmianie szkoleniowca się nie wiedzie. Wadim Czeczuro może nie miał być lekiem na całe zło, ale miał wyrwać klub z Opolszczyzny z tarapatów, uchronić go przed spadkiem. Tymczasem brzeskiej ekipie widmo spadku nadal zagląda w oczy, bo dotąd zwyciężyła ona w zaledwie trzech z siedemnastu spotkań Ford Germaz Ekstraklasy. Jeszcze tragiczniej przedstawia się bilans spotkań wyjazdowych, wszak przyjezdne tylko raz triumfowały na obcym terenie. Miało to miejsce pierwszego grudnia, kiedy to Odra w Łodzi ograła ostatni w tabeli ŁKS Siemens AGD. W miniony weekend podopieczne ukraińskiego szkoleniowca poległy w Toruniu z tamtejszą Energą 59:77. Aktualnie drużyna z Brzegu wyprzedza w ligowej tabeli tylko Utex Row Rybnik i wspomniany ŁKS, ale ten pierwszy rozegrał o jeden mecz mniej.
Po definitywnym odpadnięciu z Euroligi kobiet w sezonie 2010/11, nic innego jak walka na krajowych parkietach pozostała zawodniczkom w żółto-niebieskich trykotach. Mistrzynie Polski postarają się - podobnie jak przed rokiem - wywalczyć podwójną koronę, czyli wygrać i w Ford Germaz Ekstraklasie, i w Pucharze Polski. Póki co dalej od sukcesu gdynianki są w tych pierwszych rozgrywkach. To akurat "zasługa" poprzednich dyrygentów, czyli Nikołaja Tanasiejczuka i Raczyńskiego. Obaj nie wywiązali się ze swoich obowiązków najlepiej, czego potwierdzeniem są przeciętne, jak na tak utytułowany klub, rezultaty, na skutek których czołówka uciekła Lotosowi. Drużyna z Trójmiasta zajmuje bowiem dopiero szóste miejsce i ma właściwie już tylko iluzoryczne szanse, żeby doścignąć chociażby trzecie w klasyfikacji KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. W zasięgu ręki mistrzyń Polski jest natomiast czwarta lokata.
Zawodniczki Georgiosa Dikaioulakosa pauzowały w 19. kolejce FGE, toteż miały mnóstwo czasu na przygotowanie się do środowej konfrontacji. Bo od ostatniego meczu, niespodziewanie przegranego z Rivas Ecopolis, choć pierwsza odsłona zakończyła się wysokim zwycięstwem gdynianek 26:7, mija tydzień. Ciekawe, czy Lotos wyciągnął z tamtej potyczki wnioski, bo nieczęsto zdarza się, żeby w kilkanaście minut roztrwonić tak ogromne prowadzenie, w szczególności we własnym obiekcie. Jeśli tak, to Odrę czeka niezwykle trudny bój. Warto w tym miejscu wspomnieć największą klęskę zespołu - wtedy jeszcze - Jarosława Zyskowskiego, który w Gorzowie Wlkp. przegrał z wicemistrzem kraju KSSSE AZS PWSZ aż...34:111! Rozmiary wpadki niebotyczne, ale to tylko potwierdzenie, że team z Opolszczyzny raczej nie stanowi większego zagrożenia dla silnych ekip.
W środę w trykocie żółto-niebieskim prawdopodobnie zadebiutuje mająca dwa obywatelstwa, francuskie i polskie Paulina Krawczyk. - Paulina zagra w środę - przyznał prezes klubu, Mieczysław Krawczyk. Reprezentantkę Trójkolorowych czeka więc powrót na boisko po długim czasie, wszak pod koniec poprzedniego sezonu, kiedy grała jeszcze nad Sekwaną, doznała kontuzji, która wyeliminowała ją z gry na długi czas, w efekcie Krawczyk nie zagrała na mistrzostwach świata w Czechach.
Początek spotkania w środę o godz. 17.30.