Nie są to jednak wszystkie zdobyte przez nią tytuły, albowiem od roku 1997, gdy rozpoczęła zawodową karierę koszykarską dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Katalonii, osiem razy grała w finale Mistrzostw Hiszpanii, aż pięć razy zdobywając złoty medal, a nadto siedem razy grała o Puchar Hiszpanii - zdobywając go pięć razy. Grała także na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach. W całej swojej karierze koszykarskiej miała tylko krótki epizod w grze poza Hiszpanią, gdy grała w barwach CJM Bourges Basket.
Laia zachwyca otwartością i poczuciem humoru. Zna się na sporcie, a piłka nożna jest jej nałogiem. Gdy czas jej na to pozwala podróżuje po świecie i odwiedza nawet najdalsze jego zakamarki. Wciąż pozostaje jednak pod wrażeniem Tadż Mahal, który miała okazję zobaczyć podczas ostatnich wakacji. Oto, co powiedziała w rozmowie z portalem sportowefakty.pl.
Tomasz Wiliński: Czy byłaś zadowolona z rozegranych w Czechach mistrzostw świata koszykarek?
Laia Palau:- Jestem dumna z naszych występów. Zagrałyśmy na naprawdę wysokim poziomie. Gra Hiszpanii na mistrzostwach świata mogła się podobać zwłaszcza kibicom.
Czy na mistrzostwach kalkulowałyście na kogo lepiej trafić, a kogo lepiej unikać?
- Nie było takiej możliwości. Zdarzyło nam się przegrać z Rosją, ale to przecież bardzo silna ekipa, która wielokrotnie wygrywała mistrzostwa czy Igrzyska. My starałyśmy się grać jak najlepiej i nie wybiegać w przyszłość. Walczyłyśmy i o pierwszą pozycję w grupie i o każdy punkt. Nie można kalkulować, bo to różnie może się skończyć, tak jak pokazały mistrzostwa na przykładzie właśnie Rosjanek.
A co sądzisz o wynikach MVP ostatnich mistrzostw?
- Uważam, że zarówno Amaya Valdemoro jak i Sancho Lyttle mogły zostać MVP. To były nasze najlepsze zawodniczki. Ich forma była naprawdę na najwyższym poziomie.
Jak oceniasz grę Czeszek na tamtym turnieju?
- To był dla nich naprawdę ważny turniej. Były mocno zmotywowane i miały ogromne wsparcie.
Czy będąc w Czechach miałaś okazję na zwiedzanie i spacerowanie po tamtych miastach?
- Tam tylko trenowałam. [śmiech]
Czym zajmujesz się, gdy nie grasz w koszykówkę?
- Robię wiele rzeczy. Mam wielu przyjaciół do odwiedzania w Walencji i Barcelonie. Ale mam też pod ręką plażę i tam spędzam dużo czasu leżąc w słońcu. [śmiech] Lubię spacerować po uliczkach, pójść do kina i robić jeszcze wiele innych rzeczy. Chodzę z przyjaciółmi na kawę, na drinki.
A jak spędzałaś ostatnie swoje wakacje?
- W tamtym roku miałam wyjątkowo długie wakacje. Spędziłam je podróżując po Indiach. Byłam w Himalajach, zwiedzałam Tadż Mahal, to była wycieczka dostarczająca wielu wrażeń. Zobaczyłam tam tak wiele, że aż trudno to opisać. Po powrocie jeździłam jeszcze po Hiszpanii, zwłaszcza po północy. [śmiech]
Czy po mistrzostwach świata miałaś czas na odpoczynek?
- Nie. Od razu wróciłam do klubu, bo miałyśmy Super Puchar z Salamanką i zaraz ruszała też liga, a dla mojego klubu najważniejsza jest walka o tytuł mistrzowski.
Laia Palau w obiektywie Leszka Stępnia
Jakie są Twoje wrażenia po ostatnim meczu w Eurolidze z AZS PWSZ Gorzów?
- Uważam, że była to bardzo dobra gra, ale z drugiej strony bardzo potrzebowałyśmy zwycięstwa. Po dwóch przegranych w grupie najważniejsze było wygrać i to dużą ilością punktów. To też było potrzebne, żeby odbudować się psychicznie, poczuć się lepiej i zyskać jakiś komfort. To była naprawdę dobra gra.
A kto Twoim zdaniem ma największe szanse na zwycięstwo w Eurolidze w tym roku? Czy jest jeden faworyt, na którego nie chciałabyś trafić przed finałem?
- To trudne pytanie. Nie wiem czy obecnie jest taka drużyna. Ostatnio wszystko się zmienia, w klubach dochodzi do wielkich zmian, a każdego tygodnia pojawiają się nowe informacje o tym, kto został zawieszony, kto opuścił klub, a kto zmienił barwy. W tym roku Euroliga jest naprawdę otwarta i wyrównana. Mam nadzieję, że nam uda się dotrzeć do Final Four, ale to też nie będzie łatwa droga. Zrobię wszystko, co mogę, żeby się tak stało. Zobaczymy jak będzie.
Jak doskonale wiesz Eurobasket kobiet w tym roku odbędzie się w Polsce. Reprezentacja Hiszpanii będzie jednym z faworytów tej imprezy. Czy po zdobyciu brązowego medalu na mistrzostwach świata uważasz, że w stać Was na zdobycie złota na mistrzostwach Europy?
- Ogólnie tak. Wierzę w to. Sancho Lyttle zobowiązała się kontynuować swoją przygodę z naszą reprezentacją i myślę, że obecnie mamy wspaniały zespół, który z pewnością będzie walczył o pozycję numer jeden. Z przyjemnością przyjadę do Polski na Eurobasket.
A miałaś okazję poznać polskie miasta? Byłaś kiedyś w Bydgoszczy, Katowicach czy Łodzi?
- Słyszałam o tych miastach. Opowiadali mi o nich moi znajomi zarówno z Hiszpanii jak i Polski.
W takim razie może zostaniesz trochę dłużej i spędzisz w Polsce wakacje?
- Może tak, może nie. Ale w sumie dlaczego nie.
A jak oceniasz szanse polskiej reprezentacji koszykarek na osiągnięcie sukcesu na Eurobaskecie?
- Trudno powiedzieć. Na pewno będzie grała Agnieszka Bibrzycka. To bardzo ważny gracz i na niej prawdopodobnie będzie opierała się gra polskiej reprezentacji. Gdy ona gra to każdy zespół jest o wiele lepszy. Wiem, że Polki na pewno będą walczyć do końca i każdej drużynie będzie ciężko walczyć z gospodarzami. Grając u siebie jest zupełnie inna motywacja, kibice i wyniki często są lepsze niż nawet umiejętności.
Zmieńmy dyscyplinę na piłkę nożną i nawiążmy do Twojej ukochanej Barcelony. Co sądzisz o wynikach "Złotej piłki" - plebiscytu magazynu "France Football" i FIFY, w którym trzej gracze z Barcelony zdeklasowali wszystkich pozostałych?
- Kocham piłkę nożną i ten zespół. Będąc Hiszpanką nie można nie interesować się piłką nożną. Moim faworytem w plebiscycie był Xavi. To on powinien był otrzymać Złotą piłkę. Ten piłkarz gra na takiej pozycji, którą najtrudniej jest oceniać i często się jej nie docenia. Trudno jest jednak osądzać dokonany wybór. Messi jest jednym z najlepszych piłkarzy wszechczasów. Ale to Xavi w 2010 roku wykonał bardzo dobrą pracę zarówno z drużyną narodową jak i Barcą. On jest sercem tych zespołów i wydaje mi się, że najbardziej zasłużył na taką nagrodę. Ale w porządku, to nie ja o tym decydowałam. Jestem z Barcelony, więc najbardziej się cieszę z sukcesu naszych trzech piłkarzy.
Na hiszpańskim podwórku FC Barcelona nie darzy się wielką przyjaźnią z rywalem FC Walencja. Czy grając w Ros Casares bywasz na meczach piłkarskich miejscowego zespołu?
- Barcelona, Barcelona. Grając w koszykówkę reprezentuję barwy Ros Casares, ale jeżeli chodzi o piłkę nożną to jestem całym sercem za Barceloną, z Katalonią. Zawsze z Barceloną.[śmiech]
To jak często jeździsz na mecze Barcy?
- Mam niewiele czasu na to. Niestety. Ale jak mam tylko wolne to jestem na stadionie.
Wracając do koszykówki chciałem zapytać Ciebie o zespół prowadzony przez Waszego trenera kadry narodowej - Jose Hernandeza. Chodzi mi o drużynę Wisły Kraków. Jak oceniasz szanse tej ekipy w rozgrywkach Euroligi?
- Wiem, że ostatnio zatrudniono tam Leuczankę. To silny zespół z Powell, Leuczanką. Jose ma dobrą drużynę, która w tamtym roku była w Final Four i w tym też będzie chciał dotrzeć do tego etapu. Ale obecnie wszystkie zespoły mają równe szanse i wszystkie mogą wygrywać. Zobaczymy jak będzie po kolejnych meczach. Mam nadzieję, że moja drużyna zdoła przedrzeć się do 1/8 finału i później pokonać rywala. Ale na razie skupiam się na najbliższych przeciwnikach.
A może chciałabyś grać w drużynie AZS PWSZ Gorzów? Teraz albo w przyszłości?
- Nie. Jestem w Walencji. Tam czuję się jak w domu. Jestem u siebie i nie planuję takich zmian.