- Praktycznie całe spotkanie mieliśmy pod kontrolą. Wszystkie zmieniło się jednak w ostatnich minutach czwartej kwarty. Wówczas graliśmy bardzo źle, na co w starciach z taką drużyną, jaką jest Nadieżda Orenburg, nie możemy sobie z pewnością pozwolić. Ten fragment kosztował nas utratę całej przewagi - powiedział po meczu Jose Ignacio Hernandez, szkoleniowiec Białej Gwiazdy.
O ostatnich sześciu minutach czwartej kwarty krakowianki muszą jak najszybciej zapomnieć. Gdy w 34. minucie zza łuku trafiła Nicole Powell i wynik brzmiał 66:54, wydawało się, że wygrana jest na wyciągnięcie ręki. Niestety od tego momentu punkty zdobywały już tylko przyjezdne, które zdołały doprowadzić do remisu i dogrywki. W ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry Biała Gwiazda miała jeszcze szansę wygrać, ale na przeszkodzie stanęła szczelna defensywa rywalek oraz... brak gwizdków po stronie sędziów. - Sędziowie na pewno nam nie pomagali. Pozwolili bowiem rosyjskiej drużynie grać bardzo agresywnie w defensywie, a w samej końcówce spotkania nie odgwizdali przynajmniej trzech ewidentnych przewinień - komentował hiszpański szkoleniowiec.
Na szczęście w dogrywce wynik Wisły Can Pack ruszył w górę, a duża w tym zasługa Eweliny Kobryn oraz Jeleny Leuczanki. To dwie środkowe Białej Gwiazdy zapewniły sukces gospodyniom. - W dogrywce wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Potrzebne było trochę szczęścia oraz znakomitej gry. Zagraliśmy bardzo twardo w obronie, gdzie zostawiliśmy dużo sił oraz energii. Uważam, że odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo, bowiem Nadieżda nawet przez moment nie prowadziła w tym meczu - podsumował trener Wisły Can Pack.
W pierwszym meczu z Nadieżdą Orenburg szczęście nie opuściło Jose Ignacio Hernandeza
W starciu z Nadieżdą Biała Gwiazda prowadziła już nawet różnicą 17 punktów, a kontuzji nabawiła się jedna z liderek Becky Hammon. Okoliczności te mogły wskazywać, że uda się wygrać z zespołem z Orenburga łatwiej niż to ostatecznie wyszło.
- Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze. Od pierwszej minuty meczu świetnie graliśmy w defensywie, gdzie wywieranie presji na rywalu dało nam oczekiwane efekty. Dobra obrona, skuteczna walka na tablicach oraz kontry w połączeniu z wysoką skutecznością rzutową pozwoliły nam wypracować bezpieczną przewagę - ocenił Hernandez.
W obozie rywala długo szukano odpowiedzi na niesamowitą grę Białej Gwiazdy i w końcu ją znaleziono. Była nią obrona strefowa. - To prawda. Kiedy rywalki zmieniły system gry na strefę, dopadły nas kłopoty. Marnowaliśmy też wtedy dużo łatwych rzutów z otwartych pozycji. To nietypowe, że taka zawodniczka jak Ewelina Kobryn pudłuje aż 11 rzutów i to głównie spod samego kosza - podsumował Hiszpan.
Przed meczem w Orenburgu walkę ze strefą trzeba będzie rozpracować, bowiem szkoleniowcy Nadieżdy z pewnością już wiedzą, gdzie tkwi największy mankament Wisły Can Pack. Dużo zależeć będzie od dyspozycji Andji Jelavic. Ta we wtorek nawet gdy miała czyste pozycje, rezygnowała z rzutów, a to znacznie ułatwiało grę obronną Nadieżdy.