Pojedynek pierwszych piątek - zapowiedź spotkania Sportino Inowrocław - GKS Tychy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mecze z udziałem Sportino to gwarancja olbrzymich emocji. Aż dwa z trzech ostatnich spotkań koszykarze z kujawsko-pomorskiego zakończyli dogrywkami. Mimo, że do Inowrocławia przyjeżdża okupujący w dalszym ciągu ostatnią lokatę GKS Tychy, to walka wcale nie musi być mniejsza, gdyż ekipa prowadzona przez Tomasza Służałka czyni stały postęp.

W tym artykule dowiesz się o:

Najboleśniej ostatnio przekonali się o tym koszykarze AZS Radex Szczecin. Ekipa, która pokonała wcześniej wyżej notowanych rywali z Dąbrowy Górniczej i Gdyni oraz ograła znacznie silniejszy kadrowo GKS w pierwszej rundzie odebrała od Tyszan srogą lekcję basketu. GKS wygrał zdecydowanie, 87:70, a wynik w pełni odzwierciedla postawę obu drużyn. To pierwsza tak przekonująca wygrana od czasu, gdy drużyna powróciła do gry po zawieszeniu za problemy finansowe.

Rozmiary zwycięstwa zaskakują, lecz potwierdza to tylko zwyżkę formy GKS-u. Śląska ekipa wygrała ostatnie dwa z trzech spotkań. Wcześniej pokonała na własnym parkiecie Polonię 2011 Warszawa 75:66. Na wyjeździe jednak o zwycięstwa trudniej i to może być zadaniem niemożliwym, gdy jedzie się do Inowrocławia, gdzie jedynie rezerwy Asseco Prokomu zdołały wygrać. Walki jednak nie zabraknie, o czym tydzień temu przekonali się koszykarze ŁKS-u Łódź. Ekipa równie mocna na własnym parkiecie jak Sportino musiała do końca walczyć o zwycięstwo, a jego rozmiary - 73:69 - dobrze świadczą o ligowym outsiderze.

Jeszcze lepsze nastroje mają jednak w Inowrocławiu. Ekipa prowadzona przez Aleksandra Krutikowa powtórzyła sytuację z pierwszej rundy. Podobnie jak na początku sezonu po wyjazdowej porażce przyszła seria zwycięstw. Nie obyło się bez emocji, ale nic nie smakuje tak, jak sukces odniesiony po zaciekłej walce. Z czterech ostatnich rywali, których ograli inowrocławianie tylko Polonia 2011 nie stawiła większego oporu. Spotkanie w Łodzi zakończyło się dogrywką, podobnie jak ostatni ligowy mecz na własnym parkiecie ze Zniczem Basket Pruszków. Również AZS Radex Szczecin sprawił Sportino sporo problemów, ale w tym pojedynku obyło się bez dodatkowego czasu gry.

Choć zwycięstwa cieszą, to kosztują jednak wiele sił. Dlatego zbawienny dla spadkowicza z TBL może być fakt, że środowy mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza został przełożony na marzec. Starcie z kolejnym wymagającym rywalem mogłoby znacznie nadwyrężyć kondycję podstawowych graczy. W tej natomiast sytuacji, gdy GKS rozgrywał świetne zawody przeciwko Akademikom ze Szczecina Sportino mogło odpoczywać po wyczerpujących ostatnich starciach i spokojnie szykować się do kolejnego spotkania.

Obie ekipy charakteryzuje mocna pierwsza piątka i znacznie słabsza ławka rezerwowych. Przy zderzeniu się podobnie zbudowanych składów to właśnie błysk formy któregoś ze zmienników może być jednak decydujący. W Sportino liderem jest Aleksander Lichodzijewski, który zdobywa średnio 15,7 punktu. Zajmuje też trzecią lokatę w klasyfikacji zbierających notując 8,8 zbiórki na mecz. Średnie wyniki nie do końca odzwierciedlają jednak formę Lichodzijewskiego, która w rundzie rewanżowej znacznie wyrasta ponad przedstawione tu przeciętne rezultaty. W walce pod tablicami Lichodzijewski może liczyć na wsparcie Wojciecha Żurawskiego, który nota bene jest najlepszym zbierającym pierwszoligowych parkietów. Gdy dodamy do tego czołowego rozgrywającego, Łukasza Żytko oraz snajpera Jacka Sulowskiego, to do prawdy trudno znaleźć lepszą wyjściową piątkę na zapleczu TBL. Tym bardziej, że wszyscy wymienieni koszykarze mają doświadczenie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Jeśli jednak poszukać rezerwowych, którzy mogą coś wnieść do drużyny, to warto wymienić Krzysztofa Jakóbczyka i Pawła Mowlika. Jakóbczyk był jednym z liderów Górnika Wałbrzych, w którym udowodnił, że potrafi kreować grę i zdobywać sporo punktów. Mowlik natomiast w spotkaniu ze Zniczem dał dobrą zmianę zdobywając 10 "oczek" w 19 minut.

Doświadczeniem z TBL nie ustępują gospodarzom liderzy GKS-u, Dawid Witos i Jacek Jarecki. Obaj po styczniowych zmianach są filarami tyskiej ekipy, bez których trudno wyobrazić sobie grę GKS-u. Dla obu znakomitych koszykarzy nie ma obecnie zmienników, dlatego często grają całe lub prawie całe spotkania. Paradoksalnie najmniej minut na parkiecie spędzili w ostatnim zwycięskim spotkaniu, lecz jest to związane raczej z faktem, że wynik już wcześniej był rozstrzygnięty. Mniej minut nie oznacza też niższej wydajności, gdyż wypoczęty koszykarz może dać z siebie więcej w nerwowej końcówce. Z tego właśnie założenia wyszedł trener Tomasz Służałek i zmienił nieco rotację, która początkowo była bardzo uboga. Efekty pracy doświadczonego szkoleniowca są już widoczne i z mniejszą obawą może on wpuszczać na parkiet swoich rezerwowych. Najwięcej zyskał Mariusz Markowicz, który zastąpił w pierwszej piątce Tomasza Bzdyrę. Środowe spotkanie było najlepsze w wykonaniu wysokiego koszykarza, który zanotował double-double (14 punktów, 10 zbiórek). Swoje szanse otrzymują też Paweł Olczak, Daniel Goldammer i Artur Kijanowski.

Która pierwsza piątka okaże się mocniejsza? A może koszykarz drugiego planu zadecyduje o zwycięstwie swojej drużyny? Czy gospodarz podtrzyma dobrą passę? Odpowiedź na te i wiele innych pytań poznamy w sobotni wieczór. Spotkanie Sportino Inowrocław - GKS Tychy rozpocznie się 12 lutego o godz. 18:00.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)