Trzeba mieć czas, żeby się zresetować - rozmowa z Eweliną Kobryn, zawodniczką Wisły Can Pack Kraków
Ewelina Kobryn od sezonu 2007/2008 jest zawodniczką Wisły Can Pack Kraków. Od tego czasu przeżyła wspólnie z drużyną wiele wspaniałych chwil, takich jak m.in. wyeliminowanie z tegorocznej edycji Euroligi koszykarek Nadieżdy Orenburg. Najlepsza obecnie polska zawodniczka miała w tym meczu dużo pracy do wykonania, ale spisała się znakomicie. Teraz czekają ją ciężkie spotkania w Ford Germaz Ekstraklasie, rywalizacja z Halcon Avenidą Salamanką oraz mecze gwiazd, zarówno ten polski, jak i europejski.
Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk: Chyba tylko najwięksi optymiści wierzyli w to, że jesteście w stanie wygrać w Orenburgu i zakończyć serię w dwóch meczach. Jak było z waszą wiarę w ten sukces?
Ewelina Kobryn: Wiadome było, że faworytem w naszej parze był zespół z Orenburga, ale skoro wygrałyśmy mecz u siebie to pod presją wyniku była drużyna rosyjska, nie my... Wiedziałyśmy, że będzie bardzo ciężko na wyjeździe, a przeciwniczki postawią wszystko na jedną kartę. W tym dniu jednak to nam siadł rzut za trzy punkty, a nie Rosjankom.
W dalekiej Rosji rozegrałyście kapitalne zawody. Spotkanie rozpoczęłyście nieco nerwowo, ale z każdą kolejną minutą meczu było lepiej, a końcówka była wręcz fenomenalna.
- Najważniejsze, że każda z nas grała odważną koszykówkę i że przez cały mecz tak naprawdę to my dyktowałyśmy tempo gry, co dało efekt w postaci wygranej dość wyraźnie czwartej kwarty, a tym samym całego meczu.
Rywalizacja z Nadieżdą to było niesamowite wyzwanie. Ty wspólnie z Jeleną Leuczanką miałyście chyba najwięcej do zrobienia, bowiem po drugiej stronie pod koszem była Tina Charles. To było ogromne wyzwanie rywalizować z aktualną mistrzynią świata? Trener Jose Ignacio Hernandez powiedział, że wykonałyście kawał znakomitej roboty w defensywie przeciwko Tinie. Jak Ty oceniasz swoją postawę?
- Chciałyśmy jak najbardziej uprzykrzyć grę wysokim zawodniczkom, gdyż wiedziałyśmy, że są one najjaśniejszymi postaciami tego zespołu. Fakt faktem swoje rzuciły, ale strach pomyśleć ile mogłyby rzucić, gdyby tak zaangażowanej obrony z naszej strony nie było...
Teraz czekać was będzie rywalizacja z Halcon Avenidą Salamanka, a tam kolejne wielkie gwiazdy pod koszem, jak Sancho Lyttle czy Erika DeSouza. Myślisz już o tym, jak zatrzymać te zawodniczki czy zdajesz się na taktykę trenera?
- Myślę, że trzeba wykonać taką samą pracę w obronie, jak było to w przypadku Nadieżdy, a powinno być dobrze, chociaż żadna z wyżej wymienionych zawodniczek nie jest tak wszechstronnym graczem, jakim jest Tina Charles.