Magdalena Leciejewska: Do końca walczyłyśmy o zwycięstwo

Wisła Can Pack Kraków w środowym meczu Ford Germaz Ekstraklasy musiała po raz drugi w tym sezonie zejść z parkietu jako pokonana. Tym razem w Gdyni lepszy okazał się Lotos, ale w szeregach Białej Gwiazdy nie ma powodu do paniki. Zespół zagrał poważnie osłabiony, a porażka w Trójmieście generalnie wielkich szkód podopiecznym Jose Ignacio Hernandeza nie robi.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Zaległe spotkanie 21. kolejki było niesamowicie wyrównane i dostarczyło najliczniejszej w tym sezonie gdyńskiej publiczności ogromnych emocji. Ku ich wielkiej radości, po czterdziestominutowym boju lepsze okazały się gospodynie.

Biała Gwiazda, pomimo braku w składzie Nicole Powell oraz Jeleny Leuczanki, była bliska zwycięstwa, ale w końcówce popełniła kilka strat, które przesądziły o losach meczu. - Do końca walczyłyśmy o zwycięstwo, ale parę błędów w samej końcówce przesądziło o porażce. Nie uniknęliśmy przy tym głupich i nieprzemyślanych akcji. Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość - powiedziała po meczu Magdalena Leciejewska, dla której był to powrót do Gdyni po tym, jak przed sezonem zdecydowała się przejść z Lotosu do Wisły Can Pack.

Porażka w Gdyni nie oznacza wielkich problemów dla Białej Gwiazdy. Chociaż jak przyznała popularna Lecia, porażka boli, team spod Wawelu nadal jest niemal na szczycie, a o pierwszym miejscu po rundzie zasadniczej zadecyduje konfrontacja z CCC Polkowice, do której dojdzie w Krakowie.

Jak na razie w krakowskim zespole mają zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia. - Jesteśmy w najlepszej ósemce zespołów w Eurolidze, a to o czymś świadczy. Nie chcę tutaj usprawiedliwiać naszego zespołu, ale ostatnio grałyśmy dużo meczów, mamy za sobą sporo wyjazdów, a dodatkowo zagrałyśmy przecież bez dwóch naszych podstawowych zawodniczek - dodała Leciejewska.

Absencje Leuczanki i Powell to osłabienie sporego kalibru dla Wisły Can Pack, ale w kontekście meczów z Halcon Avenidą Salamanka i pozycji w Ford Germaz Ekstraklasie, z pewnością warto jest poczekać z powrotami do gry. - Nie chciałbym się w żaden sposób usprawiedliwiać, ale z pewnością absencja naszych dwóch czołowych zawodniczek miały wpływ na grę - ocenił po meczu Jose Ignacio Hernandez, który miał mocno mieszane uczucia po tym starciu. - Bardzo źle było na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Po przerwie toczyliśmy heroiczny bój, żeby odrobić straty. Niestety gdy udało się wyjść na prowadzenie, popełniliśmy kilka strat i nasz wysiłek poszedł na marne.

Teraz na Wisłę Can Pack Kraków czeka pojedynek z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski, do którego dojdzie w sobotę. W przyszłym tygodniu natomiast Biała Gwiazda rozpoczyna bój o Final Four Euroligi koszykarek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×