Strzelecki trening przed derbami - relacja z meczu Spójnia Stargard Szczeciński - SKK Siedlce

Nadspodziewanie łatwo koszykarze Spójni Stargard Szczeciński uporali się z SKK Siedlce. Gospodarze prowadzili przez cały mecz, a losy spotkania były już rozstrzygnięte po pierwszej połowie. Fenomenalną skutecznością z dystansu w tym fragmencie popisał się Adam Parzych trafiając pięć z siedmiu rzutów. Koledzy też mu nie ustępowali i w drugich dwudziestu minutach mogli zaoszczędzić siły na derbowe spotkanie z AZS-em Radex Szczecin.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem wydawało się, że widzowie zgromadzeni w stargardzkiej hali zobaczą wyrównane widowisko. Ich ulubieńcy wprawdzie ostatnio łatwo ograli Olimp Start Lublin, ale i SKK miało swoje osiągnięcia. Rzeczywistość brutalnie jednak zweryfikowała plany gości. Z resztą sami koszykarze SKK przyczynili się do tego faktu.

Obie drużyny rozpoczęły dość ospale. Spójnia dobrze broniła, ale i goście wykazywali się dużą indolencją strzelecką nie wykorzystując dogodnych okazji. W pierwszych minutach dobrze prezentował się Wiktor Grudziński, ale to nie on miał zostać bohaterem. Po jego trafieniu było 8:3, lecz chwilę później Dawid Bręk zniwelował większość strat rzutem z dystansu. Był to jedyny element, którym drużyna z Mazowsza potrafiła zaskakiwać miejscowych. Odpowiedź przygotował jednak Adam Parzych. To on zdobył kolejne osiem punktów dla swojej ekipy, a w sumie po ośmiu minutach na swoim koncie miał już jedenaście "oczek". Po przerwie na żądanie trenera Tomasza Araszkiewicza na parkiecie pojawił się długo wyczekiwany rozgrywający, Marcin Stokłosa. Koszykarz powracający po chorobie zaprezentował się z dobrej strony, lecz podobnie, jak pozostali podstawowi gracze nie musiał spędzać tego dnia wielu minut na parkiecie. W zdobywaniu punktów Parzycha zmienili Łukasz Bodych, Stokłosa i Tomasz Stępień. Dzięki temu przed końcem kwarty Spójnia prowadziła już 25:9.

Ostatnie sekundy pierwszej odsłony ściśle wiążą się z początkiem kolejnej. Wtedy to goście mogli mieć jeszcze nadzieję na powrót do gry. Akcją dwa plus jeden popisał się Marcin Nędzi, a chwilę po przerwie z za linii 6,75 metra trafił Karol Chomka. SKK zdobyło siedem punktów z rzędu i wydawało się, że wysokie prowadzenie mogło uśpić stargardzian. Trener Tadeusz Aleksandrowicz w tym meczu miał jednak taki komfort, że w nielicznych trudnych momentach znajdował się koszykarz, który potrafił pociągnąć grę. Tym razem niemoc przełamał Tomasz Stępień, który szybko odrobił początkowe straty. Swoje punkty dorzucił też Stokłosa, a sam Bręk niewiele mógł zdziałać. Siedlczanie przegrywali walkę o zbiórkę, a po raz drugi i ostatni w tym meczu wykazać musiał się Parzych, który do przerwy zdobył swoje wszystkie punkty. W drugiej połowie zawodnik, który w tym sezonie powrócił z USA mógł już ładować celowniki na kolejne starcie. Można jednak powiedzieć, że wynik po dwóch kwartach (47:29) wyglądał przyzwoicie dla gości biorąc pod uwagę, że Spójnia prowadziła już nawet 47:20. Wtedy jednak znów się zdekoncentrowała, a najlepszy w siedleckiej ekipie Bręk wspomagany przez Karola Dębskiego i Kamila Sulimę nie omieszkał z tego skorzystać.

W przerwie tradycyjnie odbył się konkurs rzutowy. Wobec świetnej dyspozycji gospodarzy nie był on jednak aż taką atrakcją, jak podczas spotkań, w których królowała obrona. Warte jednak podkreślenia, że jeden z młodych adeptów koszykówki trafił wszystkie swoje trzy rzuty oddawane z za linii 6,75 metra. Czyżby Parzych był zagrożony? Na pewno nie w najbliższej przyszłości. W trzeciej ćwiartce przebudził się Dębski, który na początku prowadził równą walkę z rywalami. Pod drugim koszem dobrze radzili sobie natomiast Bodych i Jerzy Koszuta, który na tle świetnie dysponowanych kolegów nie wyróżnił się w pierwszej części. Spotkanie, co raz bardziej przypominało jednak trening. Obie drużyny raziły niedokładnością, a mimo tego przewaga gospodarzy nieznacznie rosła. Po punktach Stokłosy i akcji dwa plus jeden Arkadiusza Soczewskiego było już 60:35 i obaj trenerzy postanowili dać szansę rezerwowym. Na parkiecie pojawili się, więc Maciej Kotwicki i Witold Kuriańczyk w SKK oraz Łukasz Ważny, a później Łukasz Ulchurski w Spójni. Na zakończenie trzeciej kwarty przewaga Spójni zbliżyła się do granicy trzydziestu punktów (67:38).

Niewiele ciekawego da się powiedzieć o ostatniej odsłonie. Po prostu się odbyła. Rezerwowi obu zespołów nie pokazali nic ciekawego. Największa przewaga gospodarzy miała miejsce przy prowadzeniu 73:42. Później SKK zniwelowało nieco straty głównie za sprawą Chomki i Kuriańczyka. Ostateczny rezultat - 81:58 i tak nie jest jednak dla nich korzystny. Stargardzianie utrzymali ósmą lokatę w tabeli, natomiast szanse SKK na awans do Play-Off spadły niemal do zera.

Spójnia Stargard Szczeciński - SKK Siedlce 81:58 (25:13, 22:16, 20:9, 14:20)

Spójnia: Parzych 17, Bodych 12, Stępień 11, Soczewski 9, Stokłosa 8, Grzegorzewski 6, Koszuta 5, Buczyniak 4, Grudziński 4, Kulikowski 4, Ważny 1, Ulchurski 0.

SKK: Bręk 16, Chomka 12, Sulima 8, Dębski 7, Kuriańczyk 5, Nędzi 4, Bal 2, Kotwicki 2, Ustarbowski 2, Czyż 0.

Komentarze (0)