Górnik wygrywa mecz za cztery punkty - relacja z meczu Górnik Wałbrzych - Olimp MKS Start Lublin

Mecz nerwów, bo tak trzeba nazwać rywalizację Górnika ze Startem w Wałbrzychu toczył się pod dyktando podopiecznych trenera Arkadiusza Chlebdy, jednak słaba dyspozycja w ataku w 3 kwarcie pozwoliła lublinianom zbliżyć się, a nawet prowadzić z Górnikiem. Dużo strat, fauli, ale mało widowiskowej gry, jednak warto nadmienić, że dla obu ekip był to przysłowiowy mecz o cztery punkty. Zwycięsko z tej rywalizacji wyszli wałbrzyszanie wygrywając 61:57.

Do spotkania oba zespoły przystąpiły zdziesiątkowane. W ekipie wałbrzyskiej brakowało Marcina Sterengi, Bartłomieja Józefowicza i Adriana Stochmiałka. W obozie Startu panuje grypa i trener Dominik Derwisz ma ograniczone pole manewru przy ustalaniu składu, a co gorsza nie pozwala to zespołowi normalnie trenować.

Pierwsi do ataku przystąpili koszykarze gości, którzy za sprawą Michała Aleksandrowicza dziurawili kosz Górnika. Do tego pewne punkty spod kosza Sergiusza Prażmo i pierwsze 5 minut należało do Startu. Kiedy celną trójką popisał się Tomasz Prostak, tym samym odpowiedział niezawodny w szeregach Górnika Mateusz Nitsche, dając sygnał swoim kolegom do boju. Ci poszli za ciosem i po chwili akcjami 2+1 popisali się kolejno Marcin Kowalski i Łukasz Muszyński.

Start zablokował się w ataku, a Górnik będący na fali grał szybko i skutecznie. Kwartę zakończył kontratakiem Mateusz Nitsche i to wałbrzyszanie schodzili na przerwę między kwartami w lepszych humorach, prowadząc 20:14.

Pierwsza część drugiej odsłony to nadal popisy rozpędzonego Górnika. Bardzo dobrze prezentował się Jakub Kietliński, którego wszędzie było pełno. Rzucał, zbierał i zabierał piłki lublinianom. Górnik postawił na mocną defensywę z czym nie mogli sobie poradzić koszykarze gości, czego efektem było prowadzenie po koszu Mateusza Nitsche 27:14. Wtedy znów ciężar gry na swoje barki zaczął brać Aleksandrowicz. Najpierw pewnym wejściem pod kosz, a później celną trójką zaznaczył swoją obecność na parkiecie. Skuteczną trójką odpowiedział, wyjątkowo nieskuteczny tego dnia Damian Pieloch. Końcówka kwarty należała już do Startu i Przemysława Łuszczewskiego, który najpierw rzutem za 3, a później rzutem niemal z końcową syreną, zakończył zmagania obu zespołów w pierwszej połowie przy wyniku 36:32.

Trzecia kwarta to tym razem okres gry, który przytrafia się wałbrzyszanom dość regularnie i jest to moment, który może w końcowym rozrachunku sporo kosztować. Słynne na całą ligę "przysypianie" Górnika tym razem padło na trzecią kwartę. Start wykorzystywał błędy i niedyspozycję w ataku graczy wałbrzyskich i prowadzony przez Michała Sikorę, mimo iż nie zachwycał to grał o niebo lepiej od Górnika.

Najpierw Sikora dwukrotnie celnymi rzutami za 2 zniwelował prowadzenie Górnika, a po chwili Aleksandrowicz dokłada punkty z akcji 2+1. Wałbrzyszanie w tej kwarcie trafiali tylko po dwójkowych zagraniach Kietlińskiego z Muszyńskim, ale takich zagrań w kwarcie nie było dużo bowiem tylko dwa... Górnika dobił Sebastian Szymański trafiając za 2 i na czwartą kwartę obie ekipy znów schodziły przy czteropunktowej przewadze, ale tym razem dla gości 40:44.

Czwarta kwarta to już zgoła inna koszykówka, niż w poprzedniej odsłonie. Górnik nie mógł pozwolić sobie na kolejną porażkę więc wziął się do roboty i głównie za sprawą Kowalskiego i Kietlińskiego wrócił na prowadzenie. Obaj popisali się w tej odsłonie celnymi trójkami. Goście odpowiadali pojedynczymi akcjami Szymańskiego i Prostaka, ale Górnik kontrolował przebieg gry i był krok przed rywalem. Dobre akcje Marcina Wróbla i Łukasza Muszyńskiego pozwoliły Górnikowi dowieźć zwycięstwo do końca. Ostatecznie po nerwowym meczu wałbrzyscy koszykarze wygrali 61:57.

Górnik Wałbrzych - Olimp MKS Start Lublin 61:57 (20:14, 16:18, 4:12, 21:13)

Górnik Wałbrzych: Nitsche 15, Muszyński 13, Kowalski 12, Kietliński 9, Wróbel 6, Pieloch 4, Grzywa 2.

Olimp MKS Start Lublin: Prostak 13, Aleksandrowicz 12, Łuszczewski 11, Szymański 8, Prażmo 4, Sikora 3, Kowalski 2, Myśliwiec 2.

Źródło artykułu: