Sroga lekcja od Sportino - relacja z meczu Rosa Radom - Sportino Inowrocław

Mecz spadkowicza z ekstraklasy z debiutantem w I lidze nie dostarczył spodziewanych wcześniej emocji. Koszykarze Rosy nie przydłużyli passy zwycięstw do sześciu, a co gorsze musieli uznać wyższość przeciwników z Inowrocławia w niemal każdym elemencie gry.

Widowisko było jednostronne, a o wyniku meczu przesądziła pierwsza odsłona wygrana przez przyjezdnych 13:24. Kluczowym momentem pojedynku było pojawienie się na boisku Krzysztofa Jakóbczyka, który już w pierwszych minutach swojej gry "poczęstował" radomian trzema trójkami. Przez kolejne minuty beniaminek ze wszelkich sił starał się dogonić bardziej doświadczonego rywala, jednak wszelkie próby kończyły się fiaskiem i wyglądały jak bezsilne walenie głową w mur.

Sportino Inowrocław od początku grało bardziej ułożoną koszykówkę. Szczególnie mogły się podobać dwójkowe akcje miedzy rozgrywającym Łukaszem Żytko a środkowym Aleksandrem Lichodziejewskim. Głównie z tymi zagraniami radomianie mieli największe problemy, a jak dołożyć do tego znakomitą dyspozycję strzelecką przyjezdnych, już pierwsze minuty gry zwiastowały, że o szóste zwycięstwo z rzędu Rosy będzie niezmiernie trudno.

Inowrocławianie przeważali w niemal każdym elemencie gry. Po pierwszej połowie mieli na swoim koncie już jedenaście asyst a w obozie gospodarzy statystycy zanotowali ich zaledwie dwie. Rosa przeżywała wyraźny kryzys, co z premedytacją wykorzystywali podopieczni trenera Aleksandra Krutikowa. Niektóre z akcji wręcz odbierały chęci do gry gospodarzom, jedną z nich mogło być podanie przez całe boisko do Żytko, który równo z syreną zdobył ostatnie punkty w pierwszej połowie.

Radomska publiczność jest już przyzwyczajona do szalonych gonitw swoich koszykarzy, jednak tym razem podopieczni trenerów Piotra Ignatowicza i Marka Łukomskiego wyraźnie nie mogli się przełamać. Mimo, że zniwelowali przewagę do ośmiu oczek, to w najważniejszych momentach trzeciej odsłony zarówno Hubert Radke jak i Paweł Wiekiera nie zdobyli punktów spod kosza. Finałowa odsłona to już popis gry jednego aktora. Inowrocławianie byli szybsi, bardziej zdeterminowani, solidniejsi. Dopełnieniem całego obrazu gry, był rzut z połowy Krzysztofa Kozłowskiego równo z syreną kończącą mecz.

Rosa Radom - Sportino Inowrocław 64:84 (13:24, 16:17, 21:19, 14:24)

Rosa: Donigiewicz 13 (1), Kardaś 8 (1), Radke 8, Przybylski 7, Wiekiera 3 oraz Podkowiński 10 (1), Nikiel 7, Zalewski 6, Urbaniak 2, Maj 0, Piros 0.

Sportino: Żytko 18 (1), Sulowski 18 (2), Lichodzijewski 17, Żurawski 11, Wierzbicki 2 oraz Jakóbczyk 13 (3), Kozłowski 5 (1), Piotrkiewicz 0, Mowlik 0.

Komentarze (0)