Od momentu gdy pojawiła się w gdyńskim zespole gra "pierwsze skrzypce". Ketia Swanier to młoda, ambitna i niesamowicie szybka rozgrywająca Lotosu Gdynia, która wspólnie z Eliną Babkiną oraz Monicą Wright sieją spustoszenie w szeregach obronnych rywalek. Podczas minionego weekendu amerykańska zawodniczka mogła cieszyć się z wygranej w Pucharze Polski, ale o finałowej potyczce będzie chciała szybko zapomnieć. Co prawda jej zespół wygrał z toruńską Energą 78:50, ale ona sama nie zachwyciła.
- Jestem niesamowicie szczęśliwa, gdyż udało się wygrać, a ja sama sięgnęłam po pierwsze trofeum w Polsce - mówiła po powiedziała po finałowej potyczce Swanier. - O samym meczu w moim wykonaniu chcę jednak szybko zapomnieć, bo zagrałam fatalnie. Cieszę się jednak, że koleżanki pokazały klasę i nasz zespół wygrał!
Koszykarce nie można było jednak odmówić zaangażowania i serca, jakie włożyła w walkę w to spotkanie. - Jestem niesamowicie zmęczona, ale i niesamowicie szczęśliwa. Te mecze kosztowały nas bardzo dużo wysiłku, ale efekt jest znakomity i teraz możemy cieszyć się naszą chwilą triumfu - dodała Amerykanka, która w finale wywalczyła 6 punktów i 7 zbiórek.
Lotos tym samym obronił wywalczone przed rokiem trofeum pomimo faktu, że mało ludzi stawiało ten zespół w roli triumfatora. Już w meczu półfinałowym gdynianki zaskoczyły pewnie pokonując faworyzowane gospodynie, czyli koszykarki CCC Polkowice. W finale podopieczne Georgiosa Dikaioulakosa nie pozostawiły natomiast złudzeń Katarzynkom.
Ketia Swanier w akcji przeciwko Emilii Tłumak