Ranga spotkania INEI AZS-u Poznań z Łódzkim Klubem Sportowym na rozpoczęcie fazy play-out Ford Germaz Ekstraklasy była nie do przecenienia. Koszykarki ŁKS-u wygrały w tym sezonie zaledwie dwukrotnie i jeśli marzą o utrzymaniu w lidze, muszą w końcu zacząć zdobywać punkty. Z kolei Akademiczki ze stolicy Wielkopolski ewentualnym zwycięstwem mogły oddalić się od zagrożonej spadkiem strefy.
Znaczenie meczu widać było od początku w grze obu zespołów. Koszykarki wyszły na parkiet bardzo skoncentrowane i szanowały każdą piłkę. Kilkupunktową przewagę przez kilkanaście minut posiadały łodzianki, wśród których prym wiodły dwie podkoszowe zawodniczki - rozgrywająca znakomite zawody Ugo Oha i Dorota Sobczyk. Tuż przed przerwą w ekipie poznańskiej obudziły się jednak Agnieszka Makowska i Weronika Idczak i do szatni zespoły zeszły przy wyniku zaledwie 35:34 dla ŁKS-u.
Po zmianie stron spotkanie nadal było wyrównane, choć tym razem przy lekkim wskazaniu na gospodynie. Gdy jednak przewaga zwiększyła się do zaledwie 5 punktów, Witold Bak błyskawicznie zareagował, poprosił o przerwę, po której znów najczęściej oglądanym wynikiem był remis.
Wiele wskazywało na to, że decydujący okaże się zryw gospodyń na 5 minut przed końcową syreną. Wtedy w ciągu zaledwie 1,5 minuty AZS zdobył kolejne 9 punktów i odjechał do wyniku 65:55. Łodzianki nie dały jednak za wygraną. Sygnał do ataku dała rzutem za 3 punkty Magdalena Losi, po chwili po stracie Elżbiety Mowlik faulowana była Oha, która zamieniła 2 rzuty osobiste na punkty, zaś w kolejnej akcji również Oha najpierw zebrała piłkę w obronie, by po chwili przeprowadzić akcję "2+1" i na 50 sekund przed końcem spotkania mieliśmy remis 67:67.
Tym razem przewaga psychologiczna należała do łodzianek, które po odrobieniu strat powinny być w gazie, ale przypomnieć należy, że to sport kobiecy i tutaj żadne reguły nie obowiązują. Po raz kolejny okazało się, że jedna zawodniczka, nawet grająca tak dobrze jak to czyniła w środę Oha (26 punktów, 12 zbiórek, a także 11 wymuszonych fauli na rywalkach), meczu nie wygra. Katem ŁKS-u okazała się była zawodniczka tego klubu - Agnieszka Makowska, która trafiła zza linii 6,75. Zrewanżować się pięknym za nadobne chciała Magdalena Rzeźnik, ale przestrzeliła, a po zbiórce gospodyń było już w zasadzie po meczu. Łodzianki faulowały jeszcze taktycznie, żeby przerwać akcje AZS-u, ale nic to już nie zmieniło, a wynik końcowy ustaliła rzutem wolnym Idczak.
Po pierwszej kolejce fazy play-out, ŁKS traci do bezpiecznej jedenastej lokaty w lidze, aż 3 punkty, a dodatkowo ma niekorzystny bilans bezpośrednich spotkań z ROW-em Rybnik i sytuacja tego klubu jest nie do pozazdroszczenia.
INEA AZS Poznań - ŁKS Siemens AGD Łódź 71:67 (13:13, 21:22, 17:17, 20:15)
INEA AZS: Idczak 17, Gilliam 16, Makowska 14, Mowlik 9, Kędzia 8, Kotnis 7, Durak 0, Ukoh 0.
ŁKS Siemens AGD: Oha 26, Sobczyk 12, Losi 9, Kaja 6, Novikava 6, Rzeźnik 4, Zhurauliova 2, Schmidt 2.
Sędziowali: Adameczek i Kiełbiński.