Mirosław Orczyk: Szkoda, że zapasy decydują o wyniku koszykarskim

Słaba defensywa i brak ochrony liderów ze strony sędziów - to dwa podstawowe czynniki, które w opinii szkoleniowca UTEX-u ROW Rybnik Mirosława Orczyka zaważyły o porażce jego drużyny w starciu z łódzkim Widzewem w środowym meczu fazy play out. Rybniczanki dzielnie walczyły o być może najważniejszą wygraną w sezonie, ale w końcowych sekundach to beniaminek przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Jeszcze na dwie minuty przed końcem meczu UTEX ROW przegrywał z Widzewem różnicą zaledwie jednego punktu. Końcówka meczu należała jednak do przyjezdnych, które po skutecznych akcjach Olgi Żytomirskiej oraz Małgorzaty Chomickiej wygrały ostatecznie 85:78. - Ja w zasadzie nie wiem co mam powiedzieć po takim meczu. Muszę pogratulować przeciwnikowi zwycięstwa - przyznał po meczu Mirosław Orczyk, szkoleniowiec rybnickiego zespołu.

Orczyk nie miał wesołej miny po meczu, bowiem wiedział, że wymknęła się ogromna szansa na niezwykle ważną wygraną. - Przykre jest to, że rzucamy u siebie 78 punktów, a nie potrafimy wygrać meczu. Niestety troszkę defensywa nie wychodziła nam w tym meczu, bo Widzew grał czwórką wysokich zawodniczek. Trzeba bowiem zauważyć, że na pozycjach numer 2 i 3 w Widzewie również grają wysokie koszykarki - ocenia szkoleniowiec śląskiej drużyny.

Rybnicki zespół do wygranej starały się doprowadzić liderki, czyli Rebecca Harris oraz Laurie Koehn, które łącznie zapisały na swoim koncie 46 punktów. Koszykarki Widzewa od początku nastawiły się na agresywną obronę, przede wszystkim przeciwko Koehn, a co do sposobu gry w defensywie przeciwko swojej liderce dużo pretensji miał szkoleniowiec ROW-u.

- Wydaje mi się, że można było więcej osiągnąć w tym meczu, gdyby było trochę więcej rzutów wolnych - ocenia Orczyk. - Po to kupuje się lidera, po to się robi zagrywki na lidera, po to się wyprowadza lidera na pozycję, żeby ktoś to zauważył. Po to mam lidera strzelców, że jak on wychodzi po piłkę, to ma ją dostać i oddać rzut z wypracowanej pozycji. Niestety jak ją ktoś trzyma za rękę czy koszulkę i wali jej się na głowę, to trzeba gwizdnąć faul.

Koehn w dwóch meczach sezonu zasadniczego zaaplikowała beniaminkowi aż 75 punktów, więc trudno się dziwić, że łodzianki bały się tej zawodniczki niczym ognia. - Ja wiem, że można walczyć z liderem, zakatować go i robić wszystko, żeby rzucił jak najmniej. Chwała drużynie Widzewa, bo ktoś im na to pozwolił - komentuje trener ROW-u. - Musieliśmy walczyć z twardą obroną, bo gdy ktoś pozwala na to, to tak się gra. My nie mamy takich zawodników, którzy rzucą się na rywala i dlatego straciliśmy 85 punktów.

Defensywę Widzewa Orczyk porównał do... zapasów. - Przykre to jest, że w pewnym momencie zapasy decydują o wyniku koszykarskim. Myślę, że jest to przykre, ale takie jest życie sportowe - ocenia szkoleniowiec ROW-u. - Gramy dalej, nic się nie dzieje, kolejny mecz mamy w Poznaniu i potem tydzień odpoczywamy. Będziemy przygotowywać się do kolejnego spotkania i będziemy dalej grać.

Trener śląskiego zespołu postarał się jednak dostrzec pozytywy w tym meczu. - Cieszę się, że w krótkim okresie czasu od meczu w Łodzi moje zawodniczki potrafiły się pozbierać i podjąć walkę z dziewiątą drużyną ligi, jaką jest Widzew. To Widzew był faworytem tego meczu i szkoda, bo uciekł nam taki bonusowy punkt, który można zdobyć z drużyną wyżej w tabeli - zakończył.

Kolejna szansa na taki punkt bonusowy będzie już w sobotę, kiedy to UTEX ROW wyjedzie na mecz do Poznania, gdzie rywalem będzie INEA AZS. W sezonie zasadniczym rybniczankom nie udało się pokonać akademiczek ani razu. Czy uda się zatem tym razem? Ewentualna wygrana w stolicy Wielkopolski z pewnością bardzo pomogłaby utrzymać się w Ford Germaz Ekstraklasie na kolejny sezon.

Komentarze (0)