Nerwowo, ale bez dogrywki - relacja z meczu PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań

PGE Turów w pierwszym meczu rundy play-off pokonał PBG Basket Poznań 72:66 i w rywalizacji do trzech wygranych objął prowadzenie 1:0. Losy meczu ważyły się do ostatnich fragmentów gry, ale tym razem obyło się bez dogrywki.

- Chciałbym, aby doszło do piątego meczu. Niestety, nie mogę przyjechać do Zgorzelca ani na pierwszy ani na drugi mecz. Patrząc realnie sądzę, że wynik 3:1 dla PGE Turowa będzie pełnią szczęścia dla Poznania - powiedział przed meczem m.in. były trener PGE Turowa Radosław Czerniak. W sezonie zasadniczym rywalizacja obu drużyn zyskała miano dreszczowców. Dwukrotnie lepsi okazali się zgorzelczanie, ale do pokonania zespołu ze stolicy Wielkopolski potrzebowali w sumie trzech dogrywek. To zwiastowało ogromne emocje. Te były już w pierwszej połowie. Zgorzelczanie mieli ogromne problemy w ataku, w czym zasługa trenera Miliji Bogicevicia. Szkoleniowiec PBG Basketu podkreślał, że w sezonie zasadniczym jego zawodnicy przegrywali z miejscowymi przez głupotę i na własne życzenie. Wprawdzie po punktach najjaśniejszego w barwach gospodarzy Toreya Thomasa było 4:0 dla PGE Turowa, ale później wynik cały czas oscylował blisko remisu. Arbitrzy dwukrotnie nie zaliczyli punktów miejscowym, gdy ci chwilę wcześniej byli faulowani. Denerwował się trener Jacek Winnicki, którego - aby miejscowi nie zostali ukaraniu przewinieniem technicznym - uspokajał Torey Thomas. Pierwszą kwartę to jednak poznaniacy wygrali 17:12, trafiając trzy razy z dystansu. Wprawdzie w drugiej kwarcie zgorzelczanie doszli ekipę z Wielkopolski, ale goście szybko zdobywali punkty z dystansu (siedem celnych rzutów zza linii 6,75m w pierwszej połowie). PBG Basket grał skutecznie i zespołowo, mając w ciągu 20 minut aż 11 asyst. PGE Turów w tym czasie miał dwie. Pierwszą połowę meczu PBG Basket wygrał 37:33.

Pierwsze minuty trzeciej kwarty nie zapowiadały zmiany obrazu gry. W 23. min meczu goście wygrywali 44:33, a zespół ze Zgorzelca nie przypominał tego z czasu sezonu zasadniczego. Trener Jacek Winnicki szukał rozwiązania na dobrą postawę siódmego zespołu po sezonie zasadniczym. Na parkiecie pojawił się nawet Ivan Koljević, który w ostatnich meczach nie łapał się nawet do meczowej dwunastki. Czarnogórzec wprawdzie nie błyszczał, ale w grze miejscowych drgnęło ku lepszemu. PGE Turów zaczął grać szybciej, lepiej bronić, wygrywać walkę o zbiórki i regularnie punktować. Po trzech kwartach to goście jednak wciąż prowadzili 53:48. Gospodarze niesieni głośnym dopingiem odzyskali prowadzenie na początku ostatniej kwarty (54:53), a pierwsze pięć minut ostatniej odsłony wygrali 20:5. Rozkręcił się David Jackson, z dystansu dwa razy trafił Michał Gabiński, pod koszem nie odpuszczał Konrad Wysocki, a Torey Thomas popisywał się świetnymi podaniami. Emocje były jednak do samego końca meczu, gdyż w 37. minucie z dystansu trafił Cliff Hawkins i poznaniacy przegrywali tylko 66:68. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jednak gospodarze i ostatecznie wygrali 72:66. - O naszej wygranej zadecydowało zaangażowanie. Wydaje mi się, że w każdym meczu serii będzie podobnie. Play-offy to trudny czas, twarda gra. Cieszymy się, że prowadzimy i udało nam się pokonać jeden schodek - przyznał skrzydłowy PGE Turowa Michał Gabiński.

- Play-offy to inna gra niż w sezonie zasadniczym. Każdy mecz jest ważniejszy od poprzedniego. Wieloletnie doświadczenie jakie posiadam - w takim momencie nie chcę niczego oceniać. Jest 1:0 dla nas, to tak jakby oceniać mecz po jednej kwarcie. Udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć i to jest najważniejsze - powiedział trener PGE Turowa Jacek Winnicki. - To był trudny mecz. Graliśmy dobrze przez trzy kwarty. Walczyliśmy. W pierwszej połowie nie wykonaliśmy ani jednego rzutu wolnego. Jutro będziemy starać się powtórzyć dobrą grę i walczyć. PBG Basket w kolejnych meczach pokaże charakter i nie odpuści - skomentował trener zespołu z Poznania Milija Bogicević.

Zgorzelczanie w rywalizacji do trzech wygranych objęli prowadzenie 1:0. W sobotę o godz. 18 drugie spotkanie obu drużyn, także w Zgorzelcu. - W pierwszym meczu długo byliśmy zbyt spięci. Aby nie doprowadzić do nerwowej sytuacji musimy być skoncentrowani od początku i grać swoją koszykówkę - powiedział kapitan PGE Turowa Konrad Wysocki.

PGE Turów Zgorzelec - PBG Basket Poznań 72:66 (12:17, 21:20, 15:16, 23:13)

PGE Turów: Thomas 17 (3x3), Kickert 13, Wysocki 12 (2), Gabińśki 10 (2), Jackson 7, Kuebler 7 (1), Tomaszek 4, Brkić 2, Koljević 0, Bochno 0.

PBG Basket: Tica 18, Hawkins 8 (2), Wiśniewski 8 (1), Kulig 7, Tuljković 7 (2), Miller 6 (2), Stelmach 6 (2), Ocokoljić 3 (1), Surmacz 2, Dąbrowski 1.

Komentarze (0)