W pierwszej lidze nadszedł czas ostatecznych rozstrzygnięć, w niedzielę punktualnie o 20 na dąbrowski parkiet wybiegły dwie ekipy, które jako ostatnie rozpoczęły fazę play-off. Wynik premierowej kwarty, którą gospodarze wygrali 21:12, nie zwiastował takiego przebiegu wydarzeń. Zagłębiacy wyszli na parkiet jako inna drużyna, co gdynianie skrzętnie wykorzystali. - Takie są właśnie uroki koszykówki i gdy idzie, to się wszyscy cieszą. W tej drugiej kwarcie po prostu się zacięliśmy, straciliśmy dużą przewagę i mecz był na styku do końca - podsumował Piotr Zieliński, środkowy MKS-u.
Właśnie druga odsłona ustawiła cały scenariusz spotkania, które do ostatniej sekundy było zacięte. Jednak to przerwa była kluczowa dla jego przebiegu, w szatni dąbrowian musiały paść bowiem mocne słowa, które zmobilizowały koszykarzy do poprawy swojej gry, by mecz nie był jednostronny. - Na pewno zmobilizowały nas do mocniejszej obrony i pewniejszej gry w ataku - zdradził.
Na 12 sekund przed końcową syreną po faulu jednego z dąbrowskich koszykarzy przy piłce byli przyjezdni, ale zbyt długo rozgrywali akcję i Tomasz Wojdyła oddał rzut już po czasie. Zagłębiacy wyszarpali więc zwycięstwo z rąk gdynian, którzy na minutę przed końcem meczu prowadzili 57:58. - Oczywiście, że wyszarpaliśmy. Takie są play-offy, trudno gra się z każdym przeciwnikiem, nie ważne czy u siebie, czy na wyjeździe - powiedział Zieliński.
Kluczowym elementem gdy obu drużyn była dobra obrona, która uniemożliwiała zdobywanie punktów, a dzięki temu ostateczny rezultat jest jaki jest. - Niezbyt wysoki wynik. 59:58 nie jest wysokim wynikiem jak na koszykówkę, więc była mocna obrona. Tak jak już powiedziałem, w play-offach gra się trudno - zaznaczył Piotr Zieliński.
Drugie ćwierćfinałowe spotkanie zostanie rozegrane w Gdyni już w środę.