Mariusz Karol (trener AZS Koszalin): Już po raz kolejny drużyna sprawiła kibicom wielką niespodziankę. Było to wielkie widowisko, tak jak wszystkie mecze rozegrane w Koszalinie w tym sezonie. Pomimo że nie udało się zdobyć najwyższego miejsca, drużyna AZS oprócz Anwilu ogrywała na swojej hali wszystkie zespoły czołówki. Każda drużyna, która zdobędzie około 80 punktów przeciwko Asseco Prokomowi, powinna dostać gromkie brawa. Taki wynik ofensywny przy tak klasowej defensywie musi robić wrażenie. Nie wiemy kiedy się skończy rywalizacja. Może się skończy w środę, a może dopiero w sobotę. Kto wie. Moi zawodnicy już teraz jednak zasłużyli na wielkie brawa za te mecze, widowiska, spektakle. Już w zeszłym sezonie wygrywaliśmy mecze, ale wtedy wszystko było pod kontrolą. W tym roku inni kibice mogą nam zazdrościć.
Tomas Pacesas (trener Asseco Prokomu): Podstawową przyczyną naszej porażki była przegrana walka o zbiórki. Poza tym nasza skuteczność w rzutach za trzy punkty była bardzo słaba. Nasza postawa nie była taka, jak w poprzednich meczach.
George Reese (skrzydłowy AZS Koszalin): To było spotkanie typu wygrać albo umrzeć. Na szczęście udało nam się zwyciężyć, pokazaliśmy naszą dumę i dzięki temu gramy dalej.
Krzysztof Szubarga (rozgrywający Asseco Prokomu): Trener powiedział już właściwie wszystko. Słaba skuteczność w rzutach za trzy punkty i przegrana "deska" zadecydowały o naszej porażce.