Piotr Zych: W play-offach liczą się tylko zwycięstwa

Koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego po dwóch zwycięstwach nad Rosą Radom awansowali do drugiej rundy fazy play-off. Środowe spotkanie obfitowało we wzloty i upadki łodzian, ale trener Piotr Zych podkreśla, że liczy się tylko końcowe zwycięstwo.

Piotr Ciesielski
Piotr Ciesielski

Dwa bardzo interesujące mecze obejrzeli kibice Rosy Radom i Łódzkiego Klubu Sportowego w pierwszej rundzie fazy play-off I ligi koszykarzy. W obu spotkaniach górą byli łodzianie, którzy staną przed szansą awansu do ekstraklasy. Środowa potyczka rozpoczęła się dla gospodarzy znakomicie, gdyż po 10 minutach prowadzili 31:18, jednak przez następne dwie kwarty zdobyli oni tylko 20 "oczek".

- To był mecz przede wszystkim bardzo dobrej defensywy. W pierwszej kwarcie funkcjonował nam świetnie także szybki atak, potem rywale stanęli strefą i nam się trochę zacięła gra w ofensywie. Paradoksalnie jednak to, co pozwoliło Rosie trzymać wynik, zemściło się na nich w ostatnich minutach, bo trafiliśmy trzy decydujące rzuty z dystansu i wygraliśmy spotkanie - podsumował trener ŁKS-u Piotr Zych.

Szkoleniowiec łodzian nie ukrywał po zakończeniu meczu, że jego podopieczni tylko przez 10 minut wypełniali założenia taktyczne i grali na swoim optymalnym poziomie, ale zarazem podkreślił, że w fazie play-off liczy się tylko to, kto dany mecz wygrywa, a wszystko inne schodzi na dalszy plan. - Jak się prowadzi kilkunastoma punktami, to zamiast grać swoje i utrzymywać lub powiększać przewagę, to my niepotrzebnie kombinujemy. To wszystko nie jest jednak teraz istotne, bo w play-offach liczą się tylko zwycięstwa, a nie jego rozmiary, czy też styl gry - powiedział Zych.

Od kiedy męska koszykówka w Łódzkim Klubie Sportowym zaczęła się odradzać, zespół z roku na rok notuje ciągły postęp. W 2007 roku ŁKS występował w III lidze, w 2008 - wygrał rozgrywki II-ligowe, w 2009 zakończył sezon na I rundzie play-off I ligi, zaś przed rokiem łodzianie stanęli na najniższym stopniu podium. Jeśli tradycja ma być zachowana, za kilka tygodni ŁKS powinien świętować awans do ekstraklasy.

- Przed nami bardzo trudne zadanie, ale oczywiście się nie położymy i będziemy walczyć. Jesteśmy w czwórce i teraz musimy wygrać jeszcze 3 spotkania - zakończył łódzki szkoleniowiec.

Rywalem ŁKS-u w decydującej batalii o awans do ekstraklasy będzie zwycięzca rywalizacji pomiędzy MKS-em Dąbrowa Górnicza z rezerwami Asseco Prokomu Gdynia. Po dwóch spotkaniach w tej parze jest remis, a trzeci mecz odbędzie się w sobotę.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×