- Zrobimy wszystko, żeby zakończyć tą rywalizację w trzech meczach - zapowiada przed środowym meczem Justyna Żurowska, kapitan KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Skrzydłowa akademiczek znajduje się w znakomitej dyspozycji, a duża właśnie jej zasługa w tym, że po dwóch meczach gorzowianki prowadzą 2:0.
Zadanie nie będzie jednak łatwe, bowiem pod znakiem zapytania stoi występ w środowym meczu Izabeli Piekarskiej oraz Samanthy Jane Richards. Takie luki w składzie zadanie z pewnością nie ułatwią trenerowi Dariuszowi Maciejewskiemu. - Daje 10 procent szans na występ tych zawodniczek w środę. Obie chcą grać, ale jest to raczej niemożliwe - ocenia szkoleniowiec akademiczek. - Chciałbym, żeby chociaż jedna z nich była w razie czego gotowa na piątek.
W razie porażki w środę, to właśnie w piątek odbędzie się kolejne starcie w tej rywalizacji. Czy jest szansa na to, że na mecze w Gdyni do gry w KSSSE AZS PWSZ powróci Piekarska, która "gorzowskie" mecze oglądała z perspektywy ławki rezerwowych? - Bardzo chciałabym wystąpić, ale wszystko okaże się dopiero na rozgrzewce - przekonuje środkowa gorzowskiej drużyny. - Może okazać się, że będą problemy z faulami, że ktoś będzie musiał odpocząć, dlatego chciałabym bardzo pomóc.
Pomoc Darii Mieloszyńskiej nie uchroniła jej Lotosu od porażki w drugim meczu w Gorzowie Wielkopolskim
W Gdyni z kontuzjami w tym sezonie są za pan brat. Już w półfinałach zagrać nie mogła Marta Jujka, a w ich trakcie kontuzji doznała Ketia Swanier. Gdy dodamy do tego problemy z Achillesami Darii Mieloszyńskiej, trener Georgios Dikaioulakos ma sport problem nie tylko z rotacją, ale i z zestawieniem pierwszej piątki.
Mieloszyńska teoretycznie grać nie może, ale w meczu numer dwa na parkiecie pojawiła się. - To była ryzykowna decyzja - przyznaje Didi. - Generalnie mam zakaz grania do końca sezonu. Widać zatem jak wielkie są braki w składzie Lotosu, który jednak nie zamierza się poddawać. - Pozostaje nam walka do samego końca. To jest sport, a w nim wszystko jest możliwe. Nadal wierzę, że brąz jest w naszym zasięgu - komentuje Mieloszyńska.
Żeby wygrać z akademiczkami trener Dikaioulakos musi wymyślić strategię, jak zniwelować przewagę pod koszami rywalek, bowiem w pierwszym dwóch meczach było to aż nadto widoczne. - Przegrywamy, bo mamy luki pod koszami. Z rywalkami niemal w pojedynkę walczyć musi Milka Bjelica, która gra bardzo dobrze, ale sama nie jest w stanie tego pociągnąć - przyznaje Elina Babkina, jedna z liderek Lotosu.
Pojedynek osłabionych drużyn zapowiada się niezwykle ciekawie. Patrząc w ubiegły sezon, ewentualny brąz gorzowianek wywalczony w trzech meczach, po tak trudnym organizacyjnie sezonie, może smakować bardzo słodko. Team z Trójmiasta zrobi jednak wszystko, żeby tak się nie stało.
Lotos Gdynia - KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski / środa, godz. 17:30. Ewentualne czwarte spotkanie rozegrane zostanie w piątek.