Właśnie tak trzeba walczyć - komentarze po meczu Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk

Energa Czarni doprowadzili do wyrównania w półfinale play-off, bo pokonali w Gdyni Asseco Prokom. Słupszczanie sprawili tym samym sporą niespodziankę, ale dowiedli, że są w tym sezonie naprawdę mocni i mogą jeszcze napsuć sporo krwi obrońcom tytułu, którzy w drugim spotkaniu zaprezentowali się zdecydowanie gorzej po obu stronach parkietu. - Walka zaczęła się od nowa. Zatem wszystko przed nami - powiedział Tomas Pacesas.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Tomas Pacesas (trener Asseco Prokomu Gdynia): Straciliśmy przewagę własnego parkietu. Powtarzam, że jeśli przegrywamy walkę na tablicach, przegrywamy z reguły mecz. Poza słabszymi zbiórkami doszło jeszcze 20 strat. Dla porównania przypomnę, że w pierwszym spotkaniu popełniliśmy ich 11. Rozegraliśmy bardzo słaby mecz, ale nie chcę publicznie nikogo obwiniać. Fatalny w naszym wykonaniu był zwłaszcza początek spotkania, ale to nie on przesądził o naszej porażce, bo później doszliśmy rywali. Musimy odzyskać teraz to, co straciliśmy przez tą przegraną. Nie poddajemy się. Można przyjąć, że walka zaczęła się od nowa. Zatem wszystko przed nami.

Adam Hrycaniuk (środkowy Asseco Prokomu Gdynia): Byliśmy na początku rozkojarzeni, pozwoliliśmy rywalom objąć wysokie prowadzenie. Właśnie wtedy daliśmy słupszczanom wiarę, że mogą nas pokonać. To jest moim zdaniem główny powód naszej porażki. Ta przegrana boli, ale nie możemy teraz obrażać się na siebie, ani spuszczać głowy. Trzeba szybko otrząsnąć się, jeszcze raz obejrzeć to spotkanie, porozmawiać i starać się wyeliminować nasze błędy. W Słupsku będziemy grali o zwycięstwo.

Dainius Adomaitis (trener Energi Czarnych Słupsk): Cieszymy się nie tylko ze zwycięstwa, ale głównie ze stylu wygranej. Właśnie tak trzeba walczyć w play-off. Gdynianie są bardzo groźni w ataku, ale my wytrąciliśmy im w tym meczu ofensywne atuty z ręki. Asseco Prokom nie miało okazji do zdobywania łatwych punktów. Zaprezentowaliśmy niesłychanie agresywną obronę, nie było dla nas straconych piłek. W defensywie podjęliśmy ryzyko, ale inaczej przeciwko mistrzom Polski nie można grać. Nieźle zaprezentowaliśmy się też w ataku. Na naszą wygrana miało również wpływ popełnienie tylko ośmiu strat.

Paweł Leończyk (skrzydłowy Energi Czarnych Słupsk): Przed meczami z Asseco Prokomem trener Adomaitis wiele razy powtarzał nam, że jesteśmy w stanie pokonać mistrzów Polski i to stało się faktem. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie, o czym świadczy fakt, że pozwoliliśmy rywalom rzucić w kwarcie najwyżej 17 punktów. W pierwszym spotkaniu gospodarze zaskoczyli nas w drugiej połowie rzutami za trzy. Trener uczulał nas na ten element, a my wypełniliśmy jego zalecenia. Gdynianie w ogóle nie dochodzili do łatwych pozycji rzutowych. Poza tym graliśmy konsekwentnie w ataku. Przed nami teraz dwa mecze w Słupsku, do których przystąpimy z taką samą determinacją. To był bardzo dobry mecz, ale nie wiem czy mój najlepszy w karierze. Nie trafiłem trzech rzutów z gry oraz dwóch wolnych. Poza tym miałem jedną stratę i mogłem lepiej bronić i zbierać. Mam nadzieję, że najlepsze mecze w karierze jeszcze przede mną.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×