Znakomity występ w prestiżowym starciu sprawił, że w ciągu kilku następnych dni Ponitka nie zaznał chwili spokoju, dziennikarze dzwonili bez przerwy. - Dużo tego wszystkiego było, telefon się urywał - nie kryje zawodnik Politechniki Warszawskiej. - Trzeba jednak o tym mówić, bo stała się rzecz dla mnie osobiście niesamowita. To, że udało mi się w Portland tak dobrze zaprezentować, na pewno było też małym zaskoczeniem dla kibiców - przyznaje.
Ponitka zdobył 17 punktów i zaliczył cztery zbiórki w 25 minut, jego zespół przegrał jednak 80:92. - Mecz wspominam bardzo dobrze, nie było żadnej tremy, tylko koncentracja. Podszedłem do tego wszystkiego ze spokojem i udało mi się nieźle zagrać. Po drużynie było jednak widać pewien brak zgrania, pięć dni przygotować to mało, by wypracować wzajemne porozumienie i zaufanie. Jak na tak krótki okres przygotowań wydaje mi się jednak, że zagraliśmy dobry mecz.
17-letni Mateusz Ponitka spełnia swoje marzenia
Jednym z bohaterów Nike Hoop Summit był Kongijczyk, Bismack Biyombo, który zanotował triple-double: udało mu się bowiem uzbierać 12 punktów, 11 zbiórek i 10 bloków. Co ciekawe, podczas pobytu w Portland mieszkał on w jednym pokoju z... Ponitką. - To super gość - nie kryje Polak. - Bismack jest graczem bardzo interesującym, utalentowanym i myślę, że już w przyszłym roku będzie mu dane zagrać w NBA - przewiduje 17-letni zawodnik.
On sam o zagranicznym wyjeździe na razie nie myśli, chociaż po efektownym występie w USA pojawiło się kilka interesujących ofert z amerykańskich szkół. - Są pewne propozycje, aczkolwiek na razie skupiam się na grze w play-off z Politechniką, to jest najważniejsze - ucina. Pytany o przyszły sezon mówi, że najprawdopodobniej zostanie w stolicy, choć niczego przesądzać nie można. Kluczowa okazać się może kwestia matury, do której Ponitka podchodzić będzie przecież dopiero w przyszłym roku.
W trakcie pobytu w Portland mecz i możliwość treningów w zacnym gronie wcale nie były jednak dla 17-latka naczelną atrakcją. Największym przeżyciem okazało się spotkanie z jego idolem i koszykarskim wzorem, Kobe Bryantem. - To była niesamowita rzecz, możliwość uściśnięcia mu dłoni i zamienienia z nim kilku słów - zachwyca się młodzieżowy reprezentant Polski. - Ten gość jest najlepszy na świecie i każdy powinien się na nim wzorować - dodaje. I marzy, by w przyszłości pójść w ślady idola i zagrać w NBA.