Słońca z Connecticut wiedziały, że nie mogą pozwolić sobie już na wpadkę, dlatego do meczu w Atlancie podeszły niezwykle skoncentrowane. O ile pierwsza kwarta podopiecznym Mike'a Thibaulta nie wyszla, o tyle po dwóch kolejnych w szeregach Sun pojawiła się wielka nadzieja na odrobienie strat z pierwszego meczu.
Na decydującą część meczu zawodniczki Sun wychodziły z siedmpiopunktową zaliczką i wydawało się, że są na najlepszej drodze do odzyskanai przewagi własnego parkietu. W niej Słońca prowadziły już nawet różnicą 9 oczek, ale to i tak nie wystarczyło, bowiem za odrabianie strat wzięła się m.in. Iziane Castro Marques. Swoje dołożyła jeszcze Lindsay Harding oraz Angel McCoughtry, a Dream powróciły na prowadzenie, którego nie oddały już do końcowego gwizdka.
Dream w meczu tym udowodniły, że potrafią radzić sobie z rywalkami w momencie, gdy swojego dnia nie ma McCoughtry. To była najważniejsza kwestia i największy sprawdzian dla teamu z Atlanty. Ich liderka wywalczyła zaledwie 12 oczek, ale taką samą zdobyczą punktową mogły pochwalić się jeszcze trzy inne zawodniczki i właśnie tak zbilansowany zespół był kluczem do sukcesu w starciu z Sun.
Rywalki starały się jak mogły, ale nie były w stanie przeskoczyć rywalek. 13 punktów i 17 zbiórek to dorobek Tiny Charles, ale to niestety dla niej i dla jej drużyny nie było wystarczające, dlatego też Sun kończą rozgrywki na półfinale Konferencji Wschodniej.
Wynik:
Atlanta Dream - Connecticut Sun 69:64 (16:11, 15:25, 13:15, 25:13)
(Erika DeSouza 12 (10 zb), Angel McCoughtry 12, Sancho Lyttle 12 - Asjha Jones 15, Tina Charles 13 (17 zb), Renee Montgomery 10)