PGE Turów powoli myśli o Charleroi

Choć do 30 września pozostało jeszcze trochę czasu w Zgorzelcu powoli myślą już o meczu z BK Khimki Moskwa w ramach eliminacji do elitarnej Euroligi. Dla PGE Turowa będzie to ogromna szansa na przypomnienie o sobie w Europie.

Spotkania rozgrywane w oddalonym o 50km od Zgorzelca Libercu w ramach Pucharu ULEB pamięta chyba każdy kibic PGE Turowa. Zwłaszcza w sezonie 2007/08. To właśnie wtedy w czeskiej Tipsport Arenie zgorzelczanie debiutowali na międzynarodowej arenie. Z powodzeniem. "Czarno-zieloni" pozostawiali w pobitym polu solidne europejskie firmy i fazę grupową zakończyli na pierwszym miejscu. Po wygranych rywalizacjach z CEZ Nymburk i BC Kijów PGE Turów awansował do turnieju finałowego "Final Eight", który został rozegrany w Turynie. Później w Europie zgorzelczanie pokazywali się dwukrotnie, ale nie dali rady awansować z grupy do dalszych gier. Tym razem ma być inaczej.

- Oczywiście występy w europejskich rozgrywkach to prestiż i możliwość zdobycia cennego doświadczenia, ale dla nas każdy mecz jest bardzo ważny. W rywalizacji z Khimkami nie będziemy faworytem, ale nie oznacza to, że nie myślimy o sprawieniu niespodzianki. Fajnie byłoby wygrać - powiedział kapitan PGE Turowa Konrad Wysocki. - Postawiłem sobie taki sam cel jak cała drużyna - zagrać w Eurolidze i odegrać w tym swoją rolę, którą powierzy mi trener. Dla mnie liczy się dobro zespołu. Tylko to mnie interesuje. Jedynym moim celem jaki tutaj mam jest to, abym po sezonie mógł sobie spojrzeć w lustro i powiedzieć: dobra robota, stary dałeś z siebie wszystko - dodał obrońca zespołu znad Nysy Michał Jankowski.

Siłą zgorzelczan w meczu z Rosjanami z pewnością będzie wyrównany skład, a także atmosfera jaka panuje w drużynie. - Jest wyśmienita. Amerykanie są strasznie sympatyczni i nie są samolubami na boisku. Lubią się dzielić piłką. Tworzymy fajny kolektyw, który się wspiera na dobre i na złe. Wygrywamy razem i przegrywamy razem. Nie ma u nas w drużynie jednostek - tłumaczy Michał Jankowski. Jednym z kluczy do ogrania zespołu z Moskwy będzie powstrzymanie Thomasa Kelatiego, który z PGE Turowem wywalczył dwa srebrne medale mistrzostw Polski, a także awansował z zespołem do wspomnianej czołowej ósemki Pucharu ULEB. Warto dodać, że Kelati obserwował zgorzelczan podczas meczu otwarcia turnieju o Puchar Prezesa PGE.

Przed meczem z Khimkami mobilizacja panuje nie tylko w zespole, ale także wśród kibiców. Można śmiało przypuszczać, że belgijskie Charleroi czeka mała inwazja fanów z nadgranicznego miasta. - Organizujemy do Belgii wyjazd reprezentacji Klubu Kibica w tzw. "pełnym szyku bojowym". To daleka podróż, Zdajemy sobie jednak sprawę, że jest to historyczne wydarzenie dla naszego klubu. Chcemy zatem pokazać się w Europie także od strony związanej ze wspaniałym dopingiem naszych kibiców - powiedział prezes PGE Turowa Jan Michalski. Gdyby wicemistrzom kraju nie udało się przebrnąć przez eliminacje mają oni zagwarantowany start w rozgrywkach Eurocup, a w losowaniu grup tych rozgrywek znajdą się w pierwszym koszyku. Mecze w Europie w roli gospodarza zgorzelczanie będą rozgrywali w Zielonej Górze.

Zanim jednak PGE Turów wyjedzie do Belgii zespół czeka turniejowa rywalizacja w niemieckim Brunszwiku. W trzydniowej imprezie, która rozpocznie się w najbliższy piątek obok "czarno-zielonych" i gospodarza New Yorker Phantoms wystąpi belgijska Optima Gent oraz czeski CEZ Nymburk. Z tymi ostatnimi Dolnoślązacy zagrają na otwarcie turnieju o godz. 17.

Komentarze (0)