Po pojedynku w drugiej kolejce FGE Dariusz Maciejewski cieszył się z sukcesu swoich podopiecznych, ale był też zadowolony z widowiska jakie stworzyły obie ekipy. - Dziękuję za gratulacje, ale myślę, że zespołowi z Bydgoszczy też się one należą - komentował po spotkaniu szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ. W poprzednich sezonach gorzowskie koszykarki lubiły rzucać "setki" Artego, tym razem nie było tak łatwo. - To był całkiem inny mecz niż te, które graliśmy w ostatnich sezonach. Najważniejsze, że w ciężkim meczu jesteśmy znów niepokonani - dodawał trener reprezentacji Polski.
Zespół gorzowski po raz drugi w tym sezonie udowodnił, że będzie groźny i będzie walczył do samego końca. - Trzeba było skoncentrować się do samego końca i wywalczyć to zwycięstwo. Zespół po raz kolejny pokazał duży charakter - oceniał swoje podopieczne Maciejewski. - Mecz był bardzo podobny do tego w Pruszkowie. Tam również traciliśmy prowadzenie w czwartej kwarcie, ale sama końcówka była zdecydowanie dla nas - wspominał trener akademiczek.
Po raz pierwszy na ligowym parkiecie pojawiła się Agnieszka Kaczmarczyk, która do Pruszkowa z zespołem nie pojechała ze względu na uraz stawu skokowego. Jednak już w meczu przeciwko Artego udowodniła, że pożyteczna, szczególnie w defensywie. - Słowa uznania dla Agnieszki Kaczmarczyk, która w końcówce była bezbłędna w defensywie. Jej zbiórki i przechwyty były kluczem do tego, że nie daliśmy zebrać i powtórzyć akcji przeciwnikowi - komplementował swoją podopieczną szkoleniowiec gorzowianek. - Grała koncertowo, mimo tego że tak naprawdę ma jeszcze zwolnienie lekarskie do końca tygodnia - dodawał z uśmiechem Dariusz Maciejewski.
W Pruszkowie z kontuzją natomiast grała Lyndra Weaver. Kaczmarczyk, jak i Weaver dają sygnał drużynie, że w tym roku nie będzie odpuszczania i od samego początku jest walka o jak najlepszy rezultat. - Aga, tak jak Lyndra, daje sygnał, że gdy zespół ma kłopoty to trzeba zacisnąć zęby i grać nawet w układzie, kiedy nie jest się w pełni zdrowym - tłumaczył trener gospodyń. Weaver w tym pojedynku zdobyła double-double, które było już jej drugim w tegorocznych rozgrywkach. Tym razem Amerykanka zdobyła 14 punktów i 12 zbiórek. - Jak Lyndra dalej będzie tak grała to będzie królową zbiórek - mówił z uśmiechem Maciejewski.
Gorzowianki szybko wypracowały sobie przewagę nad drużyną z Artego, jednak po słabszej trzeciej kwarcie musiały wykonać nieco więcej pracy w ostatnich dziesięciu minutach, aby zapewnić sobie zwycięstwo. - Graliśmy bardzo nierówno i ta trzecia kwarta zadecydowała, że ta końcówka wyglądała w naszym wykonaniu kiepsko. Myślę, że brakuje nam troszkę zdrowia po tych wszystkich urazach i chorobach. Zawodniczki nie trenowały i w sytuacji meczowej, kiedy muszą szarpnąć i dostosować się do rytmu grania brakuje im zdrowia, a wtedy kilka straconych piłek się pojawia - uzasadnia szkoleniowiec akademiczek.
W tym spotkaniu koszykarki KSSSE AZS PWSZ bardzo słabo radziły sobie na linii rzutów osobistych. - Nie pamiętam kiedy ostatnio nie trafiliśmy dwunastu osobistych, to jest bardzo zły wynik. Może to jest brak regularnego treningu u tych zawodniczek - zastanawia się selekcjoner reprezentacji Polski. Z drugiej strony Dariusz Maciejewski cieszy się, że w zespole nie ma obecnie żadnej gwiazdy. - Nie ma tutaj gracza, który zdobyłby powyżej dwudziestu punktów, a jest pięć zawodniczek, które mają dwucyfrową zdobycz i to jest fajne w naszym zespole.
Ekipa Adama Ziemińskiego potrafiła momentami dobrze prezentować się w gorzowskiej hali. Jednak w końcówce zabrakło kilku skutecznych akcji, aby to bydgoszczanki mogły cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. - Myślę, że Artego mimo wynikowo słabego początku, bo tego grania jest jeszcze dużo, będzie tym zespołem, który cały czas będzie się liczył. My, Artego, Pruszków i jeszcze kilka zespołów to będą drużyny, które będą walczyć o miejsca 4-8. Bardzo się cieszę z tego kolejnego zwycięstwa - zakończył Dariusz Maciejewski, oceniając poziom tegorocznych rozgrywek.