Łukasz Czechowski: Porażka z Lotosem to nie niespodzianka, ale waszej gry nie musicie się wstydzić.
Agnieszka Makowska: Dostałyśmy od dziewczyn z Lotosu dobry trening. Widać było, że nasza gra nie jest poukładana. Brakuje nam wzrostu, ale czekamy na wzmocnienia. Na razie musimy grać w takim składzie, jaki mamy.
Wzmocnienia są planowane?
- Mają być. Już podobno jedna zawodniczka była z nami dogadana, już miała prawie kontrakt podpisany, ale powiedziała w ostatniej chwili że nie przyjeżdża. Czekamy.
Mimo młodego wieku, pani koleżanki bez respektu zagrały z Lotosem.
- Dziewczyny nie pękają, to prawda. Na treningach też grają ostro, więc w tym aspekcie nie ma żadnych problemów.
Jak gra się w zespole, w którym niektóre koleżanki są 12 lat młodsze?
- Bez komentarza.
Dlaczego?
- Nie jesteśmy zgrane, różne są zachowania, kilka dziewczyn już grało w ekstraklasie i prezentują bardziej poukładaną koszykówkę. To młodsze czasami latają od kosza do kosza, gra jest szybka i dlatego szybko się męczymy. Musimy to uspokoić.
W takiej drużynie musi być pani gotowa na 40 minut gry w meczu.
- Tak, kondycję musiałam podreperować i mogę grać 40 minut, ale z przerwami. Nie ten wiek (śmiech).
Za tydzień derby poznania z pani byłą drużyną. To dla pani będzie specjalny mecz?
- Czy ja wiem. Ja lubię walczyć, nie poddamy się, zamierzamy wygrać.
Porównując grę i wyniki wasze i INEA AZS, zapowiada się wyrównane spotkanie.
- Oczywiście, że wyrównane. Obie drużyny mają podobne problemy - one mają wysokie, ale nie mają obwodu; my mamy szybki i sprawny obwód, ale brakuje nam podkoszowych. Ale podobno ma przyjechać wzmocnienie tuż przed meczem.
Dziś na trybunach siedział zespół INEA AZS.
- Oczywiście. My je podglądałyśmy gdy grały z Energą Toruń. Jest remis.
Agnieszka Makowska w poprzednim sezonie reprezentowała barwy INEA AZS Poznań