Był sezon 2006/2007, a włodarze Spartaka Moskwa Region Vidnoje zbudowali prawdziwą potęgę, która jak się okazało w późniejszych sezonach, była poza zasięgiem całej koszykarskiej Europy. W sezonie tym, w drużynie ze stolicy Rosji pojawiły się takie zawodniczki, jak Diana Taurasi, Tina Thompson, Sue Bird, Ticha Penicheiro, Taj McWilliams-Franklin czy Agnieszka Bibrzycka. Trudno zatem się dziwić, że właśnie w tym sezonie rozpoczęła się kompletna dominacja moskiewskiego zespołu, który sięgnął po cztery kolejne triumfy w Eurolidze koszykarek i poległ dopiero w ostatnich rozgrywkach, kiedy to w ścisłym finale lepsze okazały się zawodniczki z Salamanki.
W pierwszym sezonie moskiewskiej potęgi na drodze Spartaka do szczytu stanęła Wisła Can Pack Kraków. Do konfrontacji obu zespołów doszło w fazie grupowej. W pierwszym meczu, który odbył się pod Wawelem, obyło się bez sensacji. Rosyjski gigant wygrał pewnie 72:58. Nie do zatrzymania była wtedy Tina Thompson, która zagrała kosmiczne zawody, notując 28 punktów i 18 zbiórek, będąc bezapelacyjnie najlepszą zawodniczką spotkania. Po stronie Białej Gwiazdy brylowała z kolei Anna DeForge, autorka 20 punktów i 8 zbiórek.
Do rewanżu w Moskwie doszło 13 grudnia i skazywana na pożarcie drużyna Wisły Can Pack sprawiła sobie wielką świąteczną niespodziankę. Spartak do tego meczu miał na swoim koncie komplet zwycięstw, ale to uległo zmianie po konfrontacji z polską drużyną. To zdecydowanie nie był dzień rosyjskich gwiazd. Penicheiro trafiła zaledwie 2 z 13 oddanych rzutów (dołożyła jednak obok 9 punktów 13 zbiórek i 6 asyst), a Taurasi 5 z 12, w tym tylko 1 na zza łuku. Taką niedyspozycję rzutową liderek Spartaka krakowianki zdołały zamienić na wygraną 78:65. Największa w tym zasługa DeGorge oraz Daliborki Vilipic. Amerykańska rzucająca uzbierała 21 oczek, 9 zbiórek i 3 asysty, a środkowa dołożyła double-double w postaci 18 punktów i 11 zbiórek. O tym zwycięstwie głośno było w całej Europie, a w ekipie rosyjskiej długo rozmyślano nad przyczynami tejże porażki.
W sezonie 2006/2007 nie udało się w Krakowie zatrzymać Tiny Thompson i z wygranej cieszyły się zawodniczki z Moskwy. W stolicy Rosji Biała Gwiazda wzięła jednak odwet! Czy i tym razem uda się wygrać w Moskwie z wielkim Spartakiem?
Minęło pięć lat i obie drużyny ponownie zmierzą się ze sobą. Ponownie w fazie grupowej i ponownie Wisła Can Pack do stolicy Rosji udaje się niemal na pożarcie. Co prawda Spartak Moskwa Region Vidnoje nie dysponuje już tak doskonałym składem, jak wtedy, ale nadal jest to niezwykle solidny i mocny zespół, który ma wielkie aspiracje. Największą obecnie gwiazdą drużynie jest bez wątpienia Candice Dupree, która w przeszłości bywała przecież MVP finałów Ford Germaz Ekstraklasy, jako zawodniczka właśnie teamu spod Wawelu. Na rozegraniu gra równie doskonale znana w Krakowie Jelena Skerovic. Do tego wszystkiego należy dodać doskonałą Becky Hammon, solidną Jelenę Milovanovic czy nieobliczalną Irinę Osipovą.
- Jedziemy tam przede wszystkim walczyć. Jest to dopiero początek Euroligi i wszystko jest możliwe. Jedziemy po zwycięstwo i wierzymy w to, że jeżeli zagramy zdecydowanie lepiej - przyznała w rozmowie dla oficjalnej strony krakowskiego klubu Paulina Pawlak, rozgrywająca Białej Gwiazdy. Czy uda się ponownie sprawić niespodziankę w Moskwie? - Pewnie, bardzo chciałybyśmy wrócić z taką niespodzianką. Od tamtego czasu składy Wisły Can Pack i Spartaka mocno się zmieniły. Są to dwie wielkie drużyny. Mogę obiecać kibicom, że z pewnością nie poddamy się, będziemy zażarcie walczyć!
Warto również nadmienić, że w ekipie Spartaka nadal brakuje doskonałej Seimone Augutus, czyli aktualnej mistrzyni WNBA z drużyną Minnesoty Lynx. Amerykańska skrzydłowa to jedna z najlepszych zawodniczek na swojej pozycji. Co prawda w Europie nigdy nie grała tak wybitnie, jak miało to miejsce za oceanem, ale jej absencja to na pewno szansa dla Wisły Can Pack. Kiedy bowiem nie wygrać, jak nie na początku sezonu, kiedy zespół Spartaka nie jest jeszcze w komplecie, a nowy skład nie do końca jest tak zgrany, jak będzie to miało miejsce z pewnością w późniejszej części sezonu.
Szkoda tylko, że krakowianki w Moskwie również nie zagrają w pełnym składzie. Mowa oczywiście o absencji Eweliny Kobryn, która z powodu zapalenia płuc ostatnie dni zamiast na koszykarskim parkiecie, spędziła w szpitalnym łóżku. Te zawodniczki, które pozostały jednak w drużynie, zapowiadają walkę na całego. - Rosyjski zespół jest bez wątpienia bardzo silny i w jego szeregach gra bardzo wiele klasowych zawodniczek. W związku z tym, do Moskwy musimy się udać w pełni skoncentrowane i walczyć na parkiecie o każdą piłkę, o każdy punkt. Tylko takie nastawienie może nam pomóc w osiągnięciu sukcesu - dodaje na zakończenie Katarzyna Krężel, skrzydłowa Białej Gwiazdy.