Obie drużyny w ostatnim czasie nie mają najlepszej passy. Artego przed tygodniem dostało srogie baty w Polkowicach, a Lotos w Eurolidze nie sprostał na wyjeździe słabemu Seat Unisze Gyor. W lidze jest trochę lepiej, bowiem gdynianki mają dwa punkty przewagi nad swoimi najbliższymi rywalkami. Ale nawet w przypadku spodziewanego triumfu nad morzem szykuje się prawdziwe trzęsienie ziemi.
- Nie pozwolę na to, żeby niektóre zawodniczki traktowały Lotos bez należnego mu szacunku. Jak się chce być postrzeganym jako profesjonalistki, to nie można grać tak jak w Gyor. Personalnie nie będę nikogo wskazywać, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, to być może z niektórymi zawodniczkami będziemy się musieli pożegnać - zapowiada na łamach gdyńskich mediów prezes klubu Mieczysław Krawczyk.
Tymczasem bydgoszczanki w przeciwieństwie do swoich rywalek miały cały tydzień na kształtowanie formy podczas treningów. W ekipie trenera Adama Ziemińskiego wszystkie koszykarki są zdrowe i gotowe do walki. Na parkiecie nie zobaczymy jedynie kontuzjowanej od dłuższego czasu Marty Urbaniak, która dopiero w tym tygodniu wróciła do normalnych zajęć.
Przypomnijmy, że rok temu niespodziewanie właśnie bydgoszczanki po dramatycznym boju ograły gdyńską ekipę. Teraz taki sam wynik byłby ponownie ogromną niespodzianką. Potyczka z Lotosem kończy dla Artego serię spotkań z medalistami poprzednich rozgrywek.
Początek spotkania w hali Chemika w niedzielę o godzinie 16:30. Bilety w cenie 10 zł (normalny), 5 zł (ulgowy).