Do nieszczęścia doszło w pamiętnej bójce, do której doszło na kilka sekund przed końcową syreną. Cheryl Ford próbowała odciągnąć od całego zamieszania jedną ze sprawczyń tego niechlubnego wydarzenia Plenettę Pierson, notabene swoją koleżankę z zespołu. Pierson jednak wyrywała się do dalszej bijatyki i tak niefortunnie uderzyła Ford kolanem w kolano, że ta nie była zdolna o własnych siłach opuścić parkietu. Jak się później okazało, nie powróci już na niego do końca sezonu.
Wyniki szczegółowych badań przeprowadzonych zaraz po meczu nie były pozytywne dla zawodniczki. Okazało się bowiem, że zawodniczka ma zerwane więzadło krzyżowe w prawym kolanie. Można by powiedzieć, że jak pech to pech, gdyż Ford ma problemy z tym kolanem praktycznie od początku kariery.
Najbardziej zawiedziony całym obrotem sprawy jest trener Shock Bill Laimbeer. - Miałem nadzieję, że to nie będzie na tyle poważna kontuzja. Myślałem, że może po Igrzyskach Olimpijskich Ford będzie już do mojej dyspozycji. Niestety doszło do najgorszego co mogło się przydarzyć. Boli to tym bardziej, że nie doszło do tej kontuzji podczas meczu, tylko podczas bezsensownej bijatyki, gdzie Cheryl próbowała tylko zapobiec całej tej przykrej scenie - mówił smutny trener ekipy z Detroit.
Trudno się dziwić trenerowi Shock, gdyż Ford to jedna z liderek drużyny i bardzo ważne ogniwo całej układanki Laimbeera. W bieżącym sezonie statystyki silnej skrzydłowej z Michigan wynosiły 10,1 punktu, 8,7 zbiórki i 1 przechwyt na mecz, a na parkiecie przebywała średnio niespełna 27 minut.