Żałuję, że trafiłem do Ekstraklasy tak późno - rozmowa z Marcinem Salamonikiem, koszykarzem ŁKS-u Łódź

Marcin Salamonik już drugi sezon reprezentuje barwy ŁKS-u. Beniaminek po ośmiu rozegranych spotkaniach zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli. - W TBL nie ma już miejsca na pomyłki, a każdy błąd jest natychmiast wykorzystywany przez przeciwnika - opowiada koszykarz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Jakub Artych: Pierwsze pytanie dotyczy oczywiście pana zdrowia, gdyż wiemy, że od jakiegoś czasu zmaga się pan z kontuzją kolana.

Marcin Salamonik: Niestety, na samym początku sezonu przytrafiła mi się kontuzja. Okazało się, że będzie potrzebna 2-3 tygodniowa przerwa w treningach. Na dzień dzisiejszy robię wszystko, żeby ten czas skrócić do minimum.

Kiedy więc możliwy jest powrót na parkiet Marcina Salamonika?

- Powoli zaczynam wchodzić w trening, mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia będę gotów w 100 procentach do treningu oraz do gry.

W ostatniej kolejce beniaminek z Łodzi wyraźnie uległ PGE Turowowi Zgorzelec 54:92. Jaka jest przyczyna aż tak wysokiej porażki łodzian?

- Nie ma się co oszukiwać. Turów to trochę inna półka niż nasz zespół. Mają całkiem inne cele w tym sezonie. My pojechaliśmy tam osłabieni kilkoma kontuzjami. Kilka dni wcześniej zagraliśmy wyczerpujący mecz z Zastalem Zielona Góra, także na wyjeździe. Do tego trafiliśmy na świetnie dysponowaną drużynę gospodarzy. Ten mecz trzeba potraktować jako naukę od lepszego przeciwnika i wyciągnąć wnioski przed kolejnym spotkaniem.

Gdy rozmawialiśmy przed sezonem mówił pan, iż ŁKS powinien walczyć o miejsca w środku tabeli. Dalej podtrzymuje pan tą opinię?

- Oczywiście, jeżeli w każdym meczu będziemy grali i walczyli na 100 procent, to jesteśmy w stanie sprawić jeszcze niejedną niespodziankę oraz wygrywać z zespołami w naszym zasięgu. Tak jak mówiłem przed sezonem, jest kilka drużyn o podobnym potencjale, które będą walczyły o play-off i wśród nich jest ŁKS.

- Turów to trochę inna półka niż nasz zespół - stwierdza Salamonik

Sezon 2011/2012 jest dla pana debiutanckim na parkietach TBL. Jak się pan odnajduje w ekstraklasowych realiach?

- Niestety przez kontuzje na razie za dużo się nie nagrałem, ale po dwóch rozegranych spotkaniach żałuję, że trafiłem do Ekstraklasy tak późno.

Spodziewał się pan, iż tak ciężko będzie się rywalizować wam na najwyższym szczeblu rozgrywek?

- Na pewno liczyliśmy się z tym, że nie będziemy czołową drużyną ligi i, że czeka nas wszystkich o wiele trudniejsze zadanie niż w I lidze. W TBL nie ma już miejsca na pomyłki, a każdy błąd jest natychmiast wykorzystywany przez przeciwnika. Jednak my to traktujemy jako formę nauki i w przyszłości może to tylko procentować.

Z pewnością najlepszym spotkaniem ŁKS-u był pierwszy ligowy pojedynek z Anwilem Włocławek, w którym zagraliście koncertowo. A jakie spotkanie według pana było najgorsze w wykonaniu beniaminka?

- Wydaje mi się, że najbardziej zawiedliśmy w meczu ze Śląskiem Wrocław. Przeciwnik był w naszym zasięgu, na trybunach zasiadło ponad 9 tys. kibiców i wszyscy liczyliśmy na wygraną w tym spotkaniu.

Ma pan jakiś wyznaczony cel na ten sezon?

- Chciałbym spędzać na parkietach Ekstraklasy jak najwięcej minut, wygrywać każde spotkanie oraz pokazać się w nich z jak najlepszej strony.

Na koniec zapytam jak pan ocenia transfery dokonane przed sezonem przez klub? Najlepsze wrażenie póki co robi Kirk Archibeque.

- Transfery na pewno są trafione. Każdy z nowych zawodników daje drużynie bardzo dużo.

Komentarze (0)