Wisła zgodnie z planem - relacja z meczu Wisła Can-Pack Kraków - Odra Brzeg

Bez niespodzianki zakończył się pojedynek mistrzyń Polski z outsiderem FGE, Odrą Brzeg. Krakowianki, bowiem pewnie zwyciężyły 68:49 i mogą rozpocząć już przygotowania do środowego meczu w europejskich pucharach. Najlepszą zawodniczką w ich szeregach okazała się Ana Dabović, która zdobyła 19 punktów, pudłując zaledwie jeden rzut z gry.

Wisła do konfrontacji z Odrą Brzeg przystępowała w roli bezsprzecznego faworyta. Wszak we wszystkich porównaniach to krakowianki górowały nad rywalem, w związku z czym kibice pod Wawelem oczekiwali wysokiego zwycięstwa swoich faworytek. Nieoczekiwanie jednak, w pierwszych minutach gra nie układała się po myśli gospodyń. Ich dość bierna postawa w defensywie sprawiła bowiem, że koszykarki Odry miały zbyt wiele swobody przy oddawaniu rzutów i po kilku akcjach wygrywały już 8:5.

Z biegiem czasu jednak sytuacja powoli zaczęła wracać do normy i to Wiślaczki przejęły inicjatywę. Na pierwsze prowadzenie w meczu mistrzynie Polski wyprowadziła rozgrywająca Ana Dabović, która po dobrym występie w Eurolidze wywalczyła sobie miejsce w pierwszej piątce kosztem Pauliny Pawlak. Gdy chwilę później z 22 letniej Serbki przykład wzięły jej koleżanki, w połowie kwarty wynik na tablicy świetlnej brzmiał już 17:8. Po tych wydarzeniach stało się jasne, że przyjezdnym trudno będzie nawiązać jeszcze równorzędną walkę z bardziej utytułowanym przeciwnikiem. Co więcej, po kolejnych popisowych akcjach Dabović i doświadczonej Anke DeMondt przewaga Wisły wzrosła do 19 "oczek", w związku z czym trener Jose Ignacio Hernandez mógł desygnować na parkiet rezerwowe zawodniczki. Wśród nich znalazła się także powracająca do składu mistrzyń Polski Ewelina Kobryn, dla której był to pierwszy występ od ponad miesiąca.

W tym samym czasie podopieczne Wadima Czeczuro w żaden sposób nie potrafiły wstrzelić się w kosz i na ich twarzach malowała się bezradność. Działo się tak dlatego, że krakowianki w przeciwieństwie do pierwszych minut meczu były o wiele bardziej skoncentrowane na defensywie i na tyle skutecznie pilnowały zawodniczek Odry, że te swojej jedynej szansy mogły upatrywać jedynie w rzutach z dystansu. Ale uczciwie trzeba przyznać, że i ten element w ich szeregach nie funkcjonował najlepiej. Dolnośląskiemu zespołowi nie pomogła nawet Ebony Ellis. Amerykanka, co prawda ambitnie walczyła w strefie podkoszowej, lecz wobec asysty bardziej doświadczonych środkowych Wisły nie była w stanie wiele zdziałać. A miejscowe, wykorzystując niemoc rywala konsekwentnie budowały kolejne ataki i po punktach Katarzyny Krężel na 4 minuty przed końcem drugiej kwarty wygrywały aż 35:15. Co ciekawe, ich przewaga na moment stopniała po "trójce" Ukrainki Inny Kochubei, ale końcówka pierwszej połowy znów należała do miejscowych i po 20 minutach gry wynik brzmiał 45:20 na ich korzyść.

Na drugą część podopieczne trenera Hernandeza ewidentnie wyszły zbyt rozluźnione. W ich szeregach dominował chaos i trudno było dopatrzeć się jakiejkolwiek przemyślanej akcji. Widząc nieporadność naszego euroligowca, przyjezdne odważniej ruszyły do ataku i za sprawą wspomnianej Kochubei zdobyły kilka punktów pod rząd. Po tych wydarzeniach hiszpański opiekun Wisły postanowił dłużej nie czekać i przeprowadzi... poczwórną zmianę, która miała sprawić, że miejscowe odzyskają dobry styl gry. Tyle że z biegiem minut niewiele zmieniało się na lepsze. Zawodniczki spod Wawelu pudłowały rzut za rzutem i choć ich prowadzenie nie było zagrożone, to z pewnością poziom przez nie prezentowany pozostawiał wiele do życzenia.

Wynik spotkania drgnął dopiero po celnej próbie zza linii 6,75 m. niezawodnej tego wieczoru Dabović, która po raz kolejny udowodniła, że w niedalekiej przyszłości może stać się jednym z ważniejszych ogniw małopolskiego teamu. Gdy niedługo potem w sytuacji sam na sam z koszem nie pomyliła się Kobryn, miejscowe osiągnęły najwyższe jak dotąd prowadzenie 59:28, wobec czego decydująca batalia wydawała się być jedynie formalnością.

Ta jednak wcale nie okazała się miłym zakończeniem. Wiślaczki co prawda były już pewne swego, ale spore rozluźnienie w ich szeregach sprawiło, że to Odra była stroną przeważającą i znacznie zmniejszyła dystans dzielący obie ekipy. Taki bieg wydarzeń wyraźnie rozsierdził trenera Hernandeza, który w czasie przerwy na żądanie nie szczędził swoim zawodniczkom krytycznych uwag i po meczu był nieco zawiedziony. Najważniejszy cel jednak krakowianki zdołały osiągnąć i pokonując dolnośląską ekipę 68:49 zainkasowały na swoim koncie kolejny komplet punktów.

Wisła Can Pack Kraków - Odra Brzeg 69:48 (29:10, 16:10, 14:8, 10:20

Wisła Can Pack: Ana Dabovic 19, Ewelina Kobryn 13, Katarzyna Krężel 10, Erin Phillips 6, Milka Bjelica 6, Anke DeMondt 5, Petra Ujhelyi 4, Joanna Czarnecka 4, Agnieszka Śnieżek 2, Paulina Pawlak 0, Aleksandra Ćwięk 0.

Odra: Inna Kochubei 15, Justyna Daniel 14, Natalia Małaszewska 5, Ebony Ellis 5, Marta Żyłczyńska 4, Ewelina Buszta 3, Jessica Starling 2.

Komentarze (0)