Jeszcze przed tygodniem o formę mistrzyń Polski można było mieć spore obawy. Wszystko dlatego, że ich gra była daleka od ideału, a każde spotkanie przynosiło za sobą dużą ilość popełnianych przez nie błędów, co jak na tak klasowy zespół było kwestią lekko niepokojącą. Jednak po wspomnianej porażce z Hiszpankami, wśród podopiecznych Jose Ignacio Hernandeza nastąpiła pewna przemiana, której efekty można było już obserwować w trakcie ligowego pojedynku w Lesznie. - Ta porażka z Rivas, jakiej doznałyśmy w minioną środę była dla nas bardzo przykra. W ogóle po tym spotkaniu czułyśmy się takie przybite. Na szczęście jednak szybko potrafiłyśmy dojść do siebie, odbyłyśmy poważną rozmowę z trenerem i kilka dni później w Lesznie udało się pewnie wygrać, co nas podbudowało - komentuje wydarzenia z ostatnich dni środkowa Wisły, Joanna Czarnecka.
Ligowe zwycięstwo z Tęczą dla Wisły jest o tyle ważne, że zostało odniesione w dobrym stylu. Jej zawodniczki, bowiem mimo iż były niekwestionowanym faworytem, bardzo ambitnie podeszły do zadania i szczególnie w pierwszej połowie dobitnie zaznaczyły swoją wyższość. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że przez dwadzieścia minut pozwoliły rywalkom zdobyć zaledwie 13 punktów. Taka postawa pozwoliła im też zyskać dodatkową pewność siebie, co wobec środowej potyczki może mieć niebagatelne znaczenie. Jednak oprócz samego nastawienia mentalnego ważne jest też to, że zespół w końcu trenuje niemalże w komplecie, w związku z czym do dyspozycji trenera są prawie wszystkie najważniejsze ogniwa z Eweliną Kobryn na czele.
Na powrót reprezentantki Polski pod Wawelem czekano z utęsknieniem i nie powinno dziwić, że z jej obecnością wiązane są spore nadzieje. Próbkę swoich umiejętności Kobryn dała już w miniony weekend, kiedy to w trakcie swojego występu zdobyła 20 punktów przy bardzo dobrej, ponad osiemdziesięciu procentowej skuteczności, w związku z czym wszyscy związani z klubem liczą, że nie spocznie na laurach i w europejskich pucharach również potwierdzi dobrą dyspozycję. Lekkie obawy można mieć jedynie o kondycję zawodniczki, która przecież powróciła do gry po ponad miesięcznej przerwie, ale jak przekonuje sztab szkoleniowy, w tym względzie zostały nadrobione już właściwie wszystkie zaległości.
Warto pamiętać jednak, że Wisła ma w zanadrzu jeszcze wiele innych atutów, które w starciu z silnym rywalem również powinny zostać wykorzystane. Mowa choćby o koszykarkach obwodowych, wśród których są Erin Phillips i Nicole Powell, które jeśli tylko znajdą się na czystej pozycji rzutowej, potrafią seryjnie zdobywać kolejne punkty i być wprost nie do zatrzymania. Tyle, że aby to stwierdzenie znalazło pokrycie w rzeczywistości, Wiślaczki nie mogą nastawiać się na indywidualne popisy, bo to, jak zresztą mogły się ostatnimi czasy przekonać, zwykle nie przynosi pożądanych efektów. A przeciwnik, wszelkie błędy momentalnie będzie chciał wykorzystać.
Dzieje się tak tym bardziej, że zespół Gospić przystępuje do tej rywalizacji opromieniony zwycięstwem nad Frisco Brno i ma nadzieję na podtrzymanie dobrej passy, która pozwoliłaby mu zbliżyć się do reszty stawki. Jak na razie bowiem podopieczne Stipe Bralicia plasują się na siódmym miejscu w grupowej hierarchii, co z pewnością nie jest szczytem ich ambicji. - Muszę przyznać, że Chorwatki tworzą bardzo nieprzewidywalny zespół i choć ogólny ranking tego nie odzwierciedla to mogą tak naprawdę wygrać z każdym. Zresztą one są szczególnie groźne na swoim terenie, więc nam to dodatkowo utrudnia zadanie. Musimy mieć zatem tego świadomość, by nie dać się zaskoczyć - słusznie zauważa Czarnecka i po chwili dodaje. - Cały czas jednak intensywnie przygotowujemy się do tego meczu i wraz z trenerami doskonalimy różne warianty, żeby w środowy wieczór być gotowym na każdą sytuację. Mogę wobec tego powiedzieć, że jesteśmy w pełni skupione na tym jednym meczu i mam nadzieję, że zaowocuje to wygraną.
By to osiągnąć krakowianki będą musiały jeszcze powstrzymać skrzydłową Jelenę Ivezić. Reprezentantka Chorwacji w swoim zespole bez wątpienia jest wybijającą się postacią i to w dużej mierze od niej zależy poziom gry całej drużyny. Jeśli zawodniczki małopolskiego teamu pozostawią jej zbyt wiele swobody, to może mieć to dla nich bardzo nieprzyjemne skutki.
Jak zatem potoczą się losy tej batalii? O tym przekonamy się już w środę. Początek meczu o godzinie 18:30.