Łukasz Żytko wraca do Inowrocławia

Oczywiście już nie w roli zawodnika Sportino, tylko toruńskiego beniaminka. Właśnie w najbliższą sobotę po kilku miesiącach przerwy Łukasz Żytko ponownie zagra przed inowrocławskimi kibicami.

Dla zorientowanych nie będzie żadną sztuką wskazać faworyta derbowego spotkania. Podczas ostatniej ligowej kolejki koszykarze Aleksandra Krutikowa przegrywając w Pruszkowie ze Zniczem wyrównali niechlubny rekord sprzed roku Astorii Bydgoszcz. Bilans 0-9 jasno pokazuje obecną formę sportową inowrocławian.

W nie najlepszych humorach są także torunianie. Oni również w miniony weekend po raz pierwszy w tym sezonie stracili punkty na własnym parkiecie z SKK Siedlce. - Za każdym razem gdy dochodziliśmy rywali, zaczęły nam się mocno gotować głowy - ocenił Żytko. - Zagraliśmy kiepskie spotkanie. Zamiast konstruować zespołowe akcje, była nerwowa koszykówka. To zadecydowało o porażce.

Sam zainteresowany ze spokojem podchodzi do najbliższego starcia ze Sportino. To może trochę dziwić, bowiem Żytko w Inowrocławiu spędził aż osiem lat grając dla Noteci i Sportino. - Akurat jest to dla mnie rywal dość dobrze znany, ale podchodzę do tego spotkania jak do każdego innego pojedynku - odpowiedział spokojnie. - Sportino w tym sezonie gra naprawdę słabo, choć niektóre nazwiska w tej ekipie powodują, że trzeba cały czas być skoncentrowanym.

- Po ostatniej porażce musimy jak najszybciej poprawić zaistniałe błędy i iść do przodu - dodał po meczu z SKK skrzydłowy Przemysław Lewandowski. - Nad takimi rzeczami trzeba się skupić i odpowiednio potrenować całe siedem dni. Mamy też ze sobą ciężki okres, bo w przeciągu dwóch tygodni graliśmy pięć spotkań.

Komentarze (0)