Choć przez ostatnią dekadę w obu koszykarskich ośrodkach zmieniło się wiele, to zazwyczaj znacznie wyżej w krajowej hierarchii stały akcje inowrocławskiego zespołu. I to bez względu na to, czy Noteć korzystała z hali w Barcinie lub Mątwach albo też później miejsce w lidze zostało przejęte przez inny podmiot. Zazwyczaj to właśnie stolica Kujaw zaraz po Anwilu Włocławek była uważana za ośrodek numer dwa w tym regionie.
Teraz to się zmieniło, bowiem Sportino po dziewięciu ligowych kolejkach wyrównało sprzed roku niechlubny bilans Astorii Bydgoszcz i obecnie zamyka ligową tabelę z bilansem 0:9. - Z dziewięciu spotkań sześć graliśmy na wyjeździe z dosyć trudnymi rywalami. Nie jest łatwo motywować zespołu przy takim bilansie, bo chłopcy są zdołowani niemal na każdej płaszczyźnie. Tracą wiarę we własne umiejętności, a co najważniejsze tracą wyczucie basketu. Na dzień dzisiejszy jesteśmy najsłabszą drużyną tej ligi, ale gramy coraz lepiej - zapowiedział na łamach serwisu PZKOSZ trener gospodarzy Aleksander Krutikow.
Dlatego już w listopadzie szefowie Sportino zapowiedzieli wzmocnienia w swojej kadry w najbliższym okienku transferowym.
Zupełnie inna atmosfera panuje w grodzie Kopernika. Torunianie po dobrym początku rozgrywek uplasowali się w ścisłej czołówce tabeli i z pewnością będą się do końca sezonu liczyć w walce o pierwsze lokaty. Jest to znacznie łatwiejsze, kiedy ma się za sobą takiego dobroczyńcę jak Polski Cukier. Drugim pozytywnym aspektem jest coraz większa liczba kibiców odwiedzających halę Spożywczaka.
Sobotni pojedynek będzie szczególny dla Łukasza Żytko. Doświadczony rozgrywający spędził ponad osiem lat w Inowrocławiu grając dla Noteci i Sportino. - Akurat jest to dla mnie rywal dość dobrze znany, ale podchodzę do tego spotkania jak do każdego innego pojedynku - odpowiedział spokojnie. - Sportino w tym sezonie gra naprawdę słabo, choć niektóre nazwiska w tej ekipie powodują, że trzeba cały czas być skoncentrowanym - dokończył Żytko.
Początek sobotniego spotkania w Inowrocławiu o godzinie 18:00.