Nie zlekceważyliśmy Siarki - rozmowa z Marcinem Stefańskim, zawodnikiem Trefla Sopot

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze Trefla Sopot bardzo niespodziewanie ulegli na własnym parkiecie Siarce Tarnobrzeg 65:66. Dla gości była to czwarta wygrana z rzędu. Sopocianie zagrali bardzo słabe zawody, czego nie ukrywa w rozmowie z naszym portalem Marcin Stefański, zawodnik Trefla Sopot.

Karol Wasiek: Co według pana zadecydowało o porażce Trefla Sopot w sobotnim spotkaniu przeciwko Siarce Tarnobrzeg?

Marcin Stefański: Szczerze mówiąc to ciężko powiedzieć. Wydaję mi się, że mamy jakieś wahania formy. Potrafimy zagrać świetnie przeciwko Zgorzelcowi, wcześniej przegraliśmy niespodziewanie ze Śląskiem. Jedziemy na trudny teren do Koszalina, tam mamy dość dużą przewagę i też ją prawie straciliśmy. Przyjeżdża Siarka i nas ogrywa. To nie jest słaba drużyna, ale nie oszukujmy się oni przede wszystkim dobrze grają u siebie.

W sobotnim spotkaniu to Trefl taki słaby, czy Siarka taka mocna?

- Siarka jest dobrą drużyną. Nie uważam, że jesteśmy słabym zespołem. Nie wiem z czego to wynika, najlepiej o takie sprawy zapytać trenera.

A czy nie bierze się to z tego, że często po prostu ucieka wam gdzieś koncentracja?

- Częścią gry jest na pewno brak koncentracji. Nie uważam, żebyśmy zlekceważyli przeciwnika. Jesteśmy skoncentrowani na swojej robocie. Czasami jej po prostu brakuje. Trzeba też odnotować, że Siarka rozegrała całkiem niezły mecz.

Może wynika to z jakiś nieporozumień w zespole?

- Nie, wszystko jest w porządku w zespole. Generalnie najlepiej o takie sprawy zapytać trenera.

W poprzedniej kolejce prowadziliście z Koszalinem bardzo wysoko i o mały włos nie przegraliście w końcówce.

- Tutaj z Siarką takiej przewagi nie było. Cały czas mecz był na styku, aż do samej końcówki. Nie trafialiśmy rzutów, ale Siarka też pudłowała. Niski wynik, mecz mógł się jakoś podobać, bo było dużo walki. Tam w Koszalinie ta koncentracja faktycznie uciekła, a tutaj no nie wiem, może jej po prostu nie było? A może po prostu to Siarka postawiła nam tak ciężkie warunki.

Ostatni mecz w hali 100-lecia graliście w marcu. Wówczas pokonaliście Anwil Włocławek. Jak się czuliście w tej hali?

- Tutaj ciężko trafia się do kosza(śmiech). Są naprawdę ciężkie obręcze. Fajnie było tutaj wrócić, jest tutaj bardzo fajny klimat. Jeśli na Ergo Arenie jest sześć tysięcy, to wolę grać tam.

Dla was koszykarzy to jest chyba niekorzystna sytuacja, że musicie trenować na jednym obiekcie, a grać na drugim?

- Ja myślę, że tak jest w większości zespołów. W klubach euroligowych hala tylko i wyłącznie służy do rozgrywania meczów, zaś trenuje się na salach treningowych. Tak jest w NBA. Fajnie byłoby trenować cały czas na Ergo Arenie, ale nie ukrywajmy ta hala jest nie tylko przeznaczona dla nas.

Przejdźmy na chwilę do pana roli w tym sezonie, która się zmieniła w perspektywie poprzedniego roku. Jak się pan odnajduje w tej roli?

- Generalnie w tamtym roku grałem na pozycji skrzydłowego, teraz przesunąłem się trochę pod kosz. Nie narzekam, tych minut jest troszkę mniej. Wychodzę na boisko i daję z siebie 100 proc., poprzez zbiórki w ataku, czy tam granie tyłem do kosza. W poprzednim roku też robiłem tzw. "czarną robotę", ale wówczas grałem więcej. Chciałbym po prostu, żebyśmy mieli nieco więcej zwycięstw.

Może to z racji tego, że pana osoby zabrakło nieco w drugiej połowie, to Trefl przegrał spotkanie z Siarką Tarnobrzeg? Był pan bardzo efektywny, bo w ciągu 11 minut zdobył pan 6 punktów i miał 4 zbiórki.

- To lepiej zapytać dziennikarzy bądź trenera. Statystyki jednak nie grają. Każdy chciałby grać po 30 minut, ale trzeba zaakceptować taką rolę. Trener ma taką rolę dla mnie. Ja jestem profesjonalistą i muszę akceptować. Jest nieźle, ale może być zawsze lepiej.

Mimo, że brakuje panu kilkunastu centymetrów pod koszem, to bardzo skutecznie radzi sobie pan z przeciwnikami.

- Staram się wykorzystać moją szybkość nad wyższymi zawodnikami. Tą moją elastycznością chcę nadrobić te centymetry. Czasem się udaje, czasem się nie udaje. W meczu z Siarką to całkiem nieźle wyglądało. Bolą takie porażki, bo w konsekwencji całego sezonu mogą one być bardzo istotne.

Źródło artykułu: