- Bardzo żałujemy straconej szansy. Swoją okazję na końcowy sukces przegapiłyśmy w fatalnej drugiej kwarcie. Po przerwie mocno starałyśmy się gonić wynik, ale rywalki z Torunia nie pozwoliły odebrać sobie derbowego zwycięstwa. Zabrakło nam "kropki nad i". Energa w decydującym momencie nam za bardzo odskoczyła, a w naszej grze w ofensywie było trochę za dużo chaosu - odpowiedziała Kułaga.
- Każda z dziewczyn chciała mocno się pokazać i zdobywać punkty. Niestety skuteczności nam zabrakło, a z niecelnych rzutów robiły się szybkie kontry, trójka za trójką i od razu zrobiło się dwadzieścia oczek przewagi Energi. No i już wówczas jest ciężko coś zrobić, zwłaszcza przy tak znakomitej dyspozycji rzutowej torunianek jak w sobotni wieczór - dodała Kułaga.
W grze Artego raziło przede wszystkim fatalne rozgrywanie akcji w ofensywie. Bydgoszczanki grały falami, a piłka raz po raz wykręcała się z kosza. Dodatkowo szybkie trzy faule złapała Lauren Jimenez i cała taktyka gospodyń się posypała.
- Nie wiem z czego wynikają nasze przestoje w grze - odpowiedziała Kułaga. - Czasami zdarza się nam spory chaos w konstruowaniu akcji ofensywnych. Później rywalki nam odskakują z wynikiem. W przerwie spotkania trener Adam Ziemiński kazał nam dać z siebie wszystko, każda z zawodniczek dostała dwie minuty na parkiecie, miałyśmy mocno kryć przeciwniczki na całym boisku. To dało efekt, ale niestety tylko na parę minut w trzeciej kwarcie - podkreśliła Kułaga.