Przed tym pojedynkiem w Krakowie już od dobrych kilkunastu dni panuje wielka mobilizacja. Dla zespołu mistrza Polski jest to, bowiem jedno z najważniejszych spotkań od początku sezonu, a dla kibiców spora atrakcja, bowiem przyjdzie im podziwiać starcie czołowych europejskich drużyn. W związku z tym też można się spodziewać, że tego wieczoru hala w Krakowie wypełni się do ostatniego miejsca. - Bardzo cieszy mnie to, że kibice planują licznie przybyć na trybuny. Kto wie, może sprawią oni, że nasza gra będzie jeszcze lepsza i po raz drugi w tym sezonie pokonamy Spartak? Osobiście bardzo sobie tego życzę i mam nadzieję, że przy pełnej widowni, która będzie stać za nami murem pokażemy klasę - dodaje Anke DeMondt, zawodniczka Wisły.
Aby tak się stało krakowianki bez wątpienia muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności i w pełni wykorzystać wszystkie swoje atuty. Nie da się ukryć, że tylko w ten sposób mogą liczyć na nawiązanie równorzędnej walki z rywalem i tym samym zachowanie szans na korzystny rezultat. Kilka tygodni temu podopiecznym trenera Jose Ignacio Hernandeza ta sztuka się udała i trzeba uczciwie przyznać, że był to najlepszy jak dotąd występ Białej Gwiazdy. Wtedy jej zawodniczki wyszły na parkiet niezwykle pewne siebie i już od pierwszych minut narzuciły rywalowi wysokie tempo gry, co ewidentnie było sporym zaskoczeniem dla koszykarek ze stolicy Rosji. Teraz jednak trudno oczekiwać, by Spartak ponownie dał się zaskoczyć. - Zdajemy sobie sprawę z rangi tej konfrontacji. Zespół z Moskwy należy do potentatów jeśli chodzi o europejskie realia, więc starcie z nim na pewno przysparza większych emocji. Rosjanki mają w swoim składzie wiele świetnych zawodniczek, w związku z czym do Krakowa przyjadą jedynie po wygraną i będą gotowe na mordercze starcie - twierdzi De Mondt.
Oczywistym jest zatem, że jeśli Wiślaczki faktycznie myślą o korzystnym rezultacie to również muszą być przygotowane na wycieńczający pojedynek i o jakichkolwiek chwilach słabości z ich strony nie może być mowy. Wydaje się, że wobec powrotu do zdrowia większości zawodniczek, utrzymanie wysokiego i co ważne równego poziomu gry przez pełne 40 minut powinno przychodzić nieco łatwiej niż wcześniej, ale jak można było się przekonać przed tygodniem, wcale nie jest to takie pewne. Mowa o wyjazdowym meczu Wisły z Good Angels Koszyce, kiedy to krakowianki mimo pewnego prowadzenia, w ostatniej kwarcie pozwoliły rywalowi zniwelować straty i o wygraną musiały bić się do ostatnich sekund. - W tej czwartej kwarcie pewnie zabrakło troszkę koncentracji, co miało przełożenie na jakość naszych zagrań. Przez to właśnie wielokrotnie zabrakło skutecznego wykończenia akcji i nie zdobywałyśmy już tak seryjnie punktów jak wcześniej. Rywalki natomiast ewidentnie starały się to wykorzystać i zobaczyły, że jeszcze mogą się włączyć do walki o komplet punktów - wyjaśnia skrzydłowa ekipy mistrza Polski, Katarzyna Krężel i po chwili dodaje. - Wcześniej grałyśmy o wiele bardziej rozważnie, pewnie i dzięki temu przez długi okres czasu ten dystans punktowy utrzymywał się na naszą korzyść. Niestety w ostatnich minutach już tak nie było. Pewnie za mało było konsekwencji, a także paru innych elementów i można było się przekonać czym to skutkuje. Jednakże trudno mi jest jednoznacznie ocenić, co w tamtym meczu spowodowało spadek poziomu naszej gry. Na to zwykle ma wpływ składowa różnych czynników i nie jest łatwo coś takiego przezwyciężyć.
Pozostaje mieć zatem nadzieję, że w najbliższą środę koszykarki będą dobrze przygotowane do spotkania również pod względem mentalnym i nie zawiodą oczekiwań swoich i kibiców. To czy tak się stanie na pewno w dużej mierze będzie zależne od Eweliny Kobryn. Reprezentantka Polski ma tak duże oddziaływanie na swój zespół, że czasem nawet w pojedynkę jest w stanie poderwać go do walki, w związku z czym wszyscy związani z klubem liczą na jej dobrą formę. - Mam nadzieję, że w środę zarówno ja, jak i drużyna nie zawiedziemy i zaprezentujemy jak najlepsze oblicze. A co za tym idzie, włączymy się do walki o komplet punktów - optymistycznie dodaje "Ewka".
Tyle, że tym razem Kobryn, podobnie jak jej koleżanki nie będą mieć łatwej przeprawy. Spartak, bowiem doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mecz z Wisłą będzie równocześnie starciem o pierwsze miejsce w grupie C, a Rosjanki ani myślą oddawać pozycji lidera. - Doskonale zdajemy sobie z tego sprawę i wiemy, jaka ranga towarzyszy temu meczowi. Tabela grupy ułożyła się tak a nie inaczej, w związku z czym musimy dołożyć wszelkich starań, by sprostać wyzwaniu. Oczywiście łatwo nie będzie, ale jeśli chcemy być na samym szczycie to musimy mierzyć się również z takimi wyzwaniami i bez względu na okoliczności umieć pokazać swoją wyższość - uzupełnia Kobryn.
W ich szeregach przyjezdnych groźna z pewnością będzie Candice Dupree. Amerykanka z biegiem sezonu wyrasta na czołową postać swojego teamu i jest niezwykle trudna do upilnowania dla rywalek. Zresztą jej średnia zdobycz punktowa na poziomie 15 "oczek" w Eurolidze mówi sama za siebie.
Wtórować jej będzie niezwykle energiczna Seimone Augustus, która pozytywnie zaskakuje skutecznością i podobnie jak swoja rodaczka, w dużej mierze ma wpływ na postawę całego kolektywu. Jasnym się zatem staje, że powstrzymanie tego duetu będzie dla Wisły dużym krokiem w kierunku zwycięstwa.
Czy Wiśle uda się po raz drugi pokonać Spartak?
Tego dowiemy się już w środę. Początek meczu o godzinie 18.