- Bardzo go lubię i szanuję. Cieszę się z jego osiągnięcia. Pokazał serce, waleczność i zdobywanie punktów. Grał jak rasowy zawodowiec - komplementował swojego kapitana doświadczony szkoleniowiec.
Stargardzianie dość łatwo pokonali lokalnego rywala. Nie wskazywała na to pierwsza kwarta, w której to AZS rozpoczął od prowadzenia, a przegrał ją tylko punktem. W kolejnych częściach zabrakło emocji, co nie martwi jednak Aleksandrowicza. - Dla kibiców na pewno mogło być więcej emocji - przyznał. - Ale myślę, że ludzie powinni być zadowoleni z naszej formy i dobrej gry. Narzuciliśmy swój agresywny, dość szybki styl. Jednocześnie nie popełnialiśmy takich błędów jak na wyjazdach. Byliśmy bardziej skoncentrowani i włożyliśmy więcej serca. Wszyscy rzucali się na parkiet. Tak powinien wyglądać każdy mecz, ale to jest trudne, żeby tak grać przez cały sezon - dodał.
Mimo wszystko trener Spójni nie spodziewał się tak łatwej wygranej, choć zdawał sobie sprawę, że to jego zespół będzie faworytem sobotniego meczu. - Byliśmy faworytami, bo graliśmy u siebie, gdzie nie przegraliśmy. AZS miał ostatnio trochę gorszą passę. Trzeba było pomyśleć, jak ich ograć, ale generalnie na ten dzień byliśmy silniejsi od nich - argumentował.
Dobrą zmianę dał Piotr Wojdyr, którego debiut przed stargardzką publicznością przypadł właśnie na derby. Mierzący 218 cm koszykarz wykorzystywał przewagę wzrostu pod tablicami z łatwością zatrzymując rywali i kończąc akcje swojej drużyny pod drugim koszem. - Jest z nami ponad tydzień. Trochę ćwiczyliśmy, co ma robić na boisku - wyjaśnił Aleksandrowicz.
Spójnia nie ma jednak zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie sobotniego zwycięstwa. Już w środę zagra w Kutnie z AZS-em WSGK, który wygrał sześć ostatnich spotkań. Szkoleniowiec Spójni wierzy jednak, że jego zespół może przerwać świetną serię rywala. - Jeżeli znajdziemy taką mobilizację, koncentrację i wagę tematu, jaki był w sobotnim meczu to myślę, że stać nas na wygraną w Kutnie - ocenił.