W środowy wieczór zawodnicy z Siedlec podejmowali Sudety Jelenia Góra. Podopieczni Tomasza Araszkiewicza chcieli koniecznie wygrać to spotkanie i wskoczyć przed przerwą świąteczno-noworoczną do pierwszej ósemki. Zadanie wydawało się dosyć proste, gdyż ekipa z Mazowsza rywalizowała z ostatnim zespołem w I lidze. W praktyce okazało się, iż szczególnie w pierwszej połowie pojedynek z beniaminkiem wcale nie należał do najłatwiejszych. Dopiero w drugiej połowie siedlczanie uzyskali większą przewagę i pokonali rywali 85:63.
- Było to dla nas ciężkie spotkanie. Sudety były wymagającym przeciwnikiem. Mieliśmy wyraźną przewagę pod koszem i trzeba było się skupić, żeby ją wykorzystać. Przeciwnik starał się grać bardzo agresywnie i wymuszać faule. Wiedział, że jest to dla niego jedyna szansa. Mieliśmy w tym meczu trochę problemów, ale poradziliśmy sobie - mówił po meczu w rozmowie z naszym portalem Paweł Kowalczuk, środkowy SKK Siedlce. Były zawodnik między innymi Trefla Sopot czy Asseco Prokomu Gdynia zdobył w tym spotkaniu 6. punktów.
Początek środowego spotkania nie wskazywał na łatwe zwycięstwo ekipy z Mazowsza. Goście grali bardzo ambitnie i to oni do przerwy byli stroną dominującą na siedleckim parkiecie. - W pierwszej połowie brakowało trochę koncentracji. Zespół, który z nami dzisiaj rywalizował był na papierze od nas słabszy. Goście wiedzieli, że muszą być maksymalnie skontrowani, my natomiast myśleliśmy, że mecz sam się wygra. Trzeba było szybko się pozbierać i wykorzystać swoje przewagi - analizował 31-letni zawodnik. Po zmianie stron siedlczanie zagrali już dużo lepiej. - Porozmawialiśmy sobie po męsku w przerwie meczu - mówił po spotkaniu Tomasz Araszkiewicz. Druga połowa zakończyła się zwycięstwem siedlczan 50:28.
Bohaterem tego spotkania był niewątpliwie Kamil Sulima. Wychowanek Legii Warszawa był dla rywali nie do zatrzymania na obwodzie. Sulima w drugiej połowie, w której zdobył aż 18 punktów był motorem napędowym ekipy z Siedlec. - Na szczęście dla nas był dzisiaj Kamil Sulima. Jak coś się działo to wystarczyło podać do Kamila i wszystko było załatwione tak jak trzeba - śmiał się po meczu Paweł Kowalczuk. Zwycięstwo nad Sudetami było już dziewiątym siedleckiej drużyny w tym sezonie. Wygrana ta pozwoliła ekipie z Mazowsza awansować na 7. miejsce w rozgrywkach. Następne spotkanie zawodnicy z Siedlec rozegrają dopiero 14 stycznia w Inowrocławiu, gdzie rywalizować będą z miejscowym Sportino.
Pojedynek z Sudetami Jelenia Góra był ostatnim dla SKK Siedlce przed przerwą świąteczno-noworoczną. Z pewnością zwycięstwo pozwoli zespołowi Tomasza Araszkiewicza spokojnie spędzić święta. Jak Paweł Kowalczuk ocenia dotychczasową postawę siedleckiej drużyny na zapleczu TBL? - Myślę, że ten rok był w naszym wykonaniu solidny. Jesteśmy na tym miejscu, na którym musimy być. Gdybyśmy byli wyżej to myślę, że byłby to sukces ponad naszą normę. Uważam, że w tym momencie zrobiliśmy tyle, ile musieliśmy zrobić - kończy 31-letni środkowy.