Takiemu podejściu trudno się dziwić. W końcu Wiślaczki właściwie pod każdym względem przewyższają swojego najbliższego przeciwnika i choćby ze względu na o wiele większe doświadczenie powinny bez trudu zgarnąć komplet punktów. Tym samym można powiedzieć, że terminarz początkowej fazy drugiej rundy sezonu okazał się dla krakowianek łaskawy, bo nie muszą już na starcie mobilizować się na rywalizację z potentatami. A wobec faktu, że cały zespół treningi wznowił dopiero w miniony wtorek takie rozwiązanie jest bardzo komfortowe. - Tak się złożyło, że przed świętami miałyśmy niezwykle trudną końcówkę ze względu na liczne wyjazdowe spotkania z najlepszymi drużynami w Polsce, więc teraz faktycznie mamy troszeczkę lżej. Ważne jest to, że w pierwszym tygodniu nie musimy nigdzie wyjeżdżać, tylko stoczymy dwa pojedynki na własnym parkiecie. Ponadto, do konfrontacji z INEĄ nie musimy się aż tak mocno przygotowywać, co sprawia, że mamy teraz nieco więcej spokoju i bez większego stresu możemy przyłożyć się do ciężkiej pracy na treningach, która pozwoli nam wytrzymać kondycyjnie trudy najbliższych miesięcy - dodaje zawodniczka Wisły, Paulina Pawlak.
Śmiało można zatem powiedzieć, że dla mistrzyń Polski to spotkanie będzie pewnego rodzaju przerywnikiem w trakcie całego cyklu treningowego, a także okazją do przećwiczenia wielu wariantów rozegrania akcji w praktyce. Kibice, a także sztab szkoleniowy liczą, że dzięki temu samym zawodniczkom łatwiej będzie na nowo wejść w rytm gry i co za tym idzie, przygotować się do bardziej wymagających rywalizacji. - INEA jest ostatnią drużyną w polskiej ekstraklasie, więc generalnie rzecz biorąc nie powinnyśmy mieć problemów z odniesieniem zwycięstwa. Pomijając jednak ten fakt, postaramy się jak najlepiej nastawić do tego pojedynku, by udowodnić, że po dwutygodniowej przerwie nadal jesteśmy silne. Najważniejsze w tym wszystkim jest to byśmy zagrały zespołowo - twierdzi najbardziej doświadczona w drużynie Białej Gwiazdy, Anke DeMondt.
Nie da się jednak ukryć, że mimo dość niskiej klasy rywala, postawa Wiślaczek może jeszcze nie być w pełni zadowalająca. Dzieje się tak dlatego, że od momentu powrotu do codziennych obowiązków drużyna rozpoczęła cykl przygotowawczy do całej rundy, co wiąże się z dużymi obciążeniami fizycznymi. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że koszykarki trenują obecnie dwa razy dziennie, mnóstwo czasu poświęcając ćwiczeniom typowo motorycznym. - To prawda, że realizujemy obecnie pewnego rodzaju program treningowy, który jest niemalże identyczny z tym, który stosuje się przed rozpoczęciem sezonu. Wiadomo, że ma on nam pomóc w osiągnięciu możliwie jak najlepszej dyspozycji i z czasem na pewno przyniesie efekty, ale w sobotę pod względem fizycznym możemy nie prezentować się jeszcze najlepiej - realnie ocenia sytuację DeMondt.
Mimo to, o końcowy rezultat można być raczej spokojnym. W końcu podczas urlopów zawodniczki indywidualnie realizowały zakres ćwiczeń pozwalających na utrzymanie przyzwoitego poziomu wydolności organizmu, co na pewno okaże się bardzo pomocne. Poza tym trener Jose Ignacio Hernandez najprawdopodobniej nie będzie na siłę forsował swoich najlepszych zawodniczek, tylko zastosuje w składzie o wiele większą rotację niż zwykle, w związku z czym o przemęczeniu raczej nie będzie mowy. Czy wobec tego poznanianki zdołają w ogóle nawiązać walkę z gospodyniami?
Uczciwie trzeba przyznać, że taki bieg wydarzeń byłby sporym zaskoczeniem. Jak dotąd bowiem, koszykarki ze stolicy Wielkopolski nie wygrały ani jednego meczu, więc trudno przypuszczać, by stojąc naprzeciwko jednego z najlepszych klubów na Starym Kontynencie były w stanie ugrać coś więcej. W zasadzie jedyne, na co mogą liczyć to ambicja i wola walki, które jeśli nawet nie przyniosą jakichś wymiernych korzyści to przynajmniej pozwolą pozostawić po sobie dobre wrażenie.
Co ciekawe, spotkaniem z Wisłą na ławce trenerskiej INEI zadebiutuje Ryszard Barański. Trener, który kilka dni temu zastąpił dotychczasowego opiekuna poznańskiego teamu, Krzysztofa Szewczyka będzie miał zate, pierwszą okazję do poprowadzenia zespołu w spotkaniu o punkty, a także przyjrzeniu się poszczególnym zawodniczkom. Spośród nich uwagę na siebie zwraca rozgrywająca Magdalena Gawrońska, która jest jedną z jaśniejszych postaci outsidera ligi i w przeciwieństwie do wielu swoich koleżanek potrafi skutecznie zdobywać punkty mimo asysty defensorów rywala. Pod koszem natomiast swoich sił spróbuje Joanna Kędzia. 24 letnia Polka kilkakrotnie zaprezentowała się już z niezłej strony, więc nowy szkoleniowiec drużyny z pewnością nie zawaha się na nią postawić.
Jak zatem potoczą się losy tej rywalizacji?
O tym przekonamy się już w sobotę. Początek meczu o godzinie 16.