Koszykarze ŁKS Łódź opuszczają Atlas Arenę i przenoszą się na ... Widzew

Koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego od początku sezonu występowali w jednej z największych i najnowocześniejszych hal w Polsce - Atlas Arenie. Czwartkowa potyczka z Turowem była jednak ostatnią w tym miejscu, przynajmniej w najbliższym czasie.

Awans do Tauron Basket Ligi po 30 latach przerwy, występy w wielkiej i nowoczesnej Atlas Arenie - lato i jesień w Łódzkim Klubie Sportowym były wręcz wymarzone. Gdy jednak pojawiły się problemy finansowe, cięcia w składzie, a co za tym idzie - seryjne porażki, odbiło się to boleśnie na frekwencji. Jeszcze 2 miesiące temu miała miejsce próba bicia rekordu pod względem liczby kibiców na meczu TBL, a na trybunach zjawiło się ok. 9000 widzów, zaś w czwartek potyczkę łodzian z Turowem oglądała garstka 100-200 osób.

- Trzeba zapytać kibiców o to. Oczywiście, można powiedzieć, że nie ma wyników. Tyle tylko, że W ekstraklasie, aby coś znaczyć, trzeba prezentować bardzo wysoki poziom, a my dysponujemy kadrą I-ligową. Już latem wielu ekspertów nam powtarzało, że tak dobrze zbilansowany zespół, który wywalczył awans, grał bardzo zespołowo, nie poradzi sobie jednak w Tauron Basket Lidze. Tutaj liczą się głównie indywidualności, nas na nie nie stać. Może kibice po prostu nie rozumieją koszykówki, bo wychowali się na piłce nożnej i myślą, że ekipa, która awansowała z I ligi może sprawiać niespodzianki. Koszykówka jest zupełnie inna, tutaj nie wystarczy jedna udana akcja, po której pada bramka. Decydują w dużej mierze warunki fizyczne, co było widać choćby w czwartek, gdy Turów właściwie na każdej pozycji miał wyższych zawodników o kilka centymetrów, a pod koszem nawet o 15 - twierdzi z żalem trener Piotr Zych.

Gorzkich słów pod adresem kibiców nie ukrywał także już po poprzednim spotkaniu z Zastalem Zielona Góra Bartłomiej Szczepaniak: - Niestety nie mamy wsparcia ze strony fanów. Jestem wychowankiem tego klubu, więc nie boję się tego powiedzieć - tak jak w tamtym roku kibice byli naszym szóstym zawodnikiem, tak teraz, kiedy nie idzie i ich pomoc jest bardzo potrzebna, z trybun słychać bardzo różne głosy, ale na pewno nie wsparcia i dopingu. Mam jedynie nadzieję, że tak jak i nam przydarzają się kryzysy i słabsze momenty, tak i fani taki właśnie przechodzą, bo tego dopingu nam brakuje.

Puste trybuny tak ogromnej hali, jaką jest Atlas Arena, z pewnością nie mobilizują. Dodać do tego trzeba, że terminarz imprez w niej jest wiosną bardzo napięty. To wszystko sprawia, że podjęto decyzję o zmianie hali meczowej. W Łodzi, poza Atlas Areną, wymogi Tauron Basket Ligi spełnia jeszcze tylko Hala Parkowa przy ulicy Małachowskiego, a więc w dzielnicy ... Widzew i właśnie tam muszą przenieść się koszykarze ŁKS-u. W klubie nie ukrywają, że nie jest to wymarzona decyzja, ale w obecnej chwili jedyna możliwa. Alternatywą przed rozpoczęciem sezonu był Pałac Sportu, jednak nie do przeskoczenia okazał się problem nawierzchni - przy ul. Skorupki treningi i mecze rozgrywają siatkarki Budowlanych, a jak wiadomo, nawierzchnie do obu dyscyplin są zupełnie inne (koszykówka - parkiet, siatkówka - terafleks), a każdorazowa jej wymiana wiąże się z kosztami rzędu kilku tysięcy złotych. Trudno się spodziewać, aby dokonywać tego właściwie codziennie.

- Jak kibice nie chcą chodzić na nasze mecze, to niech nie chodzą. My robimy wszystko, żeby grać jak najlepiej, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Nie będziemy już grać w Atlas Arenie, gdyż jest to dla nas zbyt wielka hala w obecnej sytuacji i zawodnicy mają już chyba dość tej atmosfery, jaka tam panuje od kilku meczów. My będziemy robić, co w naszej mocy, a jaka będzie reakcja kibiców, to już niestety nie od nas zależy. Niech ci malkontenci pójdą do domu i spróbują przestawić ścianę, zobaczymy, czy się im uda... - dodaje Zych.

Przenosiny do Hali Parkowej będzie miało z pewnością jeden duży plus - w końcu koszykarze Łódzkiego Klubu Sportowego będą rozgrywali mecze w obiekcie, w którym trenują na co dzień, są "orzucani" z tamtejszymi koszami i każdy z graczy zapewne ma własną "klepkę" w parkiecie.

Źródło artykułu: