Gdyby Energa nie była tak hojna i nie rozdawała punktów przed własną publicznością, to z pewnością deptałaby po piętach i obecnego wicelidera rozgrywek Lotosu Gdynia i trzeciemu CCC Polkowice. Toruńskie koszykarki o dziwo - w skali ligi stanowią wyjątek, bo niemal wszystkie drużyny mają korzystniejszy bilans w domu - zdecydowanie lepiej czują się na wyjazdach. Wszakże dotąd wygrały siedem z dziewięciu meczów na terenie rywala.
Podopieczne Elmedina Omanicia w ostatnich tygodniach wyraźnie złapały wiatr w żagle. Były blisko zatrzymania w Spożywczaku obrońców tytułu Wisłę Can Pack Kraków, przed tygodniem wywalczyły dwa punkty w Rybniku z największą sensacją rozgrywek KK Row. Energa ma też w swojej kolekcji zwycięstwa nad CCC Polkowice czy Lotosem Gdynia. Katarzynki wygrały osiem z dziewięciu ostatnich spotkań!
Na tak dobry wynik składa się i dobra postawa w defensywie, i bardzo skuteczna w ofensywie, gdzie prym wiedzie zagraniczny zaciąg. Fantastycznie w obecnych rozgrywkach spisuje się Jelena Maksimović, świetne statystyki wykręca Leah Metcalf, choć ostatnio nieco spuściła z tonu. A przecież do dyspozycji Olmanicia są jeszcze Jazmine Sepulveda, Julie Page czy Bridgette Mitchell. Rodzime zawodniczki stanowią uzupełnienie, ale wydaje się, że optymalne rozwiązanie w przypadku Energi.
Za wyjazdowymi meczami nie przepada za to Łódzki Klub Sportowy. Zawodniczki Jarosława Zyskowskiego w dziewięciu podejściach sięgnęły po trzy zwycięstwa. Czołowym zespołom łodzianki do tej pory krzywdy nie wyrządziły, chociaż za mały wyjątek można uznać potyczkę w Rybniku, gdzie ŁKS był naprawdę blisko sprawienia niespodzianki i ogrania KK Row, ale mecz ostatecznie zakończył się triumfem gospodyń 56:55.
W ostatnich tygodniach ŁKS trudne spotkania przeplatał mniej wymagającymi. Trzy tygodnie temu koszykarki Zyskowskiego stanęły w szranki z Lotosem Gdynia i uległy bezdyskusyjnie. W kolejnym meczu łatwo pokonały INEĘ AZS Poznań, by w ostatnim spotkaniu przegrać z Wisłą Can Pack Kraków.
Aktualnie ŁKS plasuje się na przyzwoitym ósmym miejscu, ale ma realne szanse, by zakończyć sezon zasadniczy nawet na szóstej pozycji. Do poprzedzających Artego Bydgoszcz i KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski traci odpowiednio punkt i dwa. Mając na uwadze fakt, że do końca pierwszego etapu rozgrywek pozostało jeszcze sporo kolejek, to wszystko się może zdarzyć.
Niemniej odejście Natalii Trofimowej z pewnością osłabiło siłę ofensywną ŁKS. Wprawdzie do drużyny dołączyła Amerykanka Jetta Archell McIntyre, w dwóch spotkaniach notuje przeciętnie 13,5 punktu i ustępuje w tym elemencie tylko Stephanie Raymond, ale nie wiadomo, czy utrzyma ona tak dobrą dyspozycję w kolejnych meczach.
Zdecydowanym faworytem jest toruński zespół. Choćby dlatego, że od dłuższego czasu utrzymują wysoką formę. Atutów po stronie Energi Toruń jest znacznie więcej, ale ŁKS tanio skóry nie sprzeda, zwłaszcza że Ford Germaz Ekstraklasa wkracza w decydującą fazę, każda wygrana jest na wagę złota. Początek spotkania w niedzielę o godz. 17.