Zgodnie z planem - relacja z meczu Wisła Can - Pack Kraków - MUKS Poznań

W sobotni wieczór pod Wawelem niespodzianki nie było. Mistrzynie Polski odprawiły z kwitkiem plasujący się w dolnych rejonach tabeli poznański MUKS i pewnie zgarnęły komplet punktów. W ich szeregach bardzo dobre zawody rozegrała Magdalena Leciejewska, która zdobyła 16 "oczek".

Wiślaczki spotkanie z poznańskim MUKS-em rozpoczęły w dość eksperymentalnym zestawieniu. W pierwszej piątce znalazły się bowiem, m in. Agnieszka Śnieżek oraz Magdalena Leciejewska, które zwykle pierwsze fragmenty meczów zmuszone są oglądać z ławki rezerwowych. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na postawę gospodyń, które po kilkudziesięciu sekundach, właśnie dzięki wspomnianej dwójce wygrywały 4:0. Chwilę później przykład z nich postanowiła wziąć Ewelina Kobryn i przyjezdne były wręcz bezradne wobec rozpędzonej małopolskiej lokomotywy. Na poparcie tych słów wystarczy przytoczyć fakt, że jeszcze przed połową kwarty wynik na tablicy świetlnej brzmiał 13:2, w związku z czym można było odnieść wrażenie, iż tego wieczoru kibice zgromadzeni w hali przy ulicy Reymonta obejrzą efektowne zwycięstwo swoich ulubienic. Ponadto, co warte odnotowania, w poczynaniach Białej Gwiazdy widać było duże zaangażowanie oraz wolę walki, czyli elementy, które ostatnimi czasy były towarem deficytowym.

Kolejne minuty tak optymistyczne już jednak nie były. Spora ilość niewymuszonych błędów oraz dość bierna postawa w obronie sprawiły, że przyjezdne momentalnie zniwelowały większość strat i na półtorej minuty przed końcem kwarty przegrywały już tylko 17:19. Ten bez wątpienia słaby w wykonaniu Wisły okres gry zatarł dotychczasowe, pozytywne wrażenie i jej zawodniczki na nowo musiały postarać się o odbudowanie autorytetu.

W drugiej odsłonie ambitna postawa podopiecznych Iwony Jabłońskiej sprawiła, że mistrzynie Polski miały spory problem ze zdobyciem choćby punktu. Tendencja ta uległa zmianie dopiero po stu sekundach kiedy to z najbliższej odległości celnie przymierzyła Nicole Powell. Jak się okazało, starania Amerykanki korzystnie wpłynęły na postawę całego jej kolektywu, który ponownie zaczął wyraźnie przeważać. Różnica pomiędzy oboma zespołami wynikała też z tego, że gospodynie o wiele większą wagę przyłożyły do defensywy, przez co MUKS nie był w stanie już tak łatwo zdobywać punktów jak to miało miejsce w końcówce poprzedniej "ćwiartki". Sprawiło to, że na 5 minut przed końcem pierwszej połowy faworyt konfrontacji wygrywał 37:23, będąc tym samym w znacznie lepszym położeniu. Jego przewaga wzrosła jeszcze po zagraniach Kobryn, która w walce na tablicach bez większego wysiłku górowała nad przeciwniczkami. Ostatecznie, team spod Wawelu na długą przerwę schodził z zapasem 19 "oczek", więc miał spory komfort przed dalszą rywalizacją.

Po zmianie stron krakowianki bardzo ambitnie podeszły do sprawy i właściwie z każdą akcją powiększały swoje prowadzenie. Widać było też, że za wszelką cenę starały się wcielać w życie przedmeczowe założenia, co wobec dość nierównej postawy w poprzednich partiach mogło budzić uznanie. Na efekty takich starań nie trzeba było długo czekać. Już po chwili bowiem, przewaga Wisły była bliska trzydziestu punktów i śmiało można było zaryzykować tezę, że jej sprawy zaczęły iść w dobrym kierunku. Duża w tym zasługa Any Dabović, a także wspomnianej na początku Leciejewskiej, która świetnie potrafiła wypracowywać sobie pozycje rzutowe w polu trzech sekund. Przyjezdne z kolei nie były w stanie wiele zdziałać, a zaledwie pojedyncze skuteczne zagrania Żanety Durak czy młodej Dominiki Owczarzak nie wystarczały choćby do tego, by nawiązać kontakt z rywalem. Nie dziwiło zatem, że przed decydującą batalią wynik brzmiał 70:41 i stało się w zasadzie jasne, iż komplet punktów pozostanie w stolicy Małopolski.

W ostatniej kwarcie zgodnie z przypuszczeniami nie wydarzyło się nic, co mogłoby odmienić losy rywalizacji. Podopieczne trenera Jose Ignacio Hernandeza w pełni panowały nad sytuacją i tylko śrubowały ogólny wynik. Z rytmu nie wybiły ich nawet popisy Magdaleny Iziorek, która była wyróżniającą się postacią wśród poznanianek, a działo się tak dlatego, że na jej poczynania momentalnie odpowiadała Agnieszka Śnieżek. Notabene młodzieżowa reprezentantka Polski rozgrywała jedno z lepszych spotkań w sezonie i nie da się ukryć, że w ten sposób dołożyła swoją cegiełkę do końcowego sukcesu ekipy z Krakowa. Ostatecznie pojedynek zakończył się wygraną miejscowych 95:60, które w ten sposób podtrzymały passę zwycięstw na polskich parkietach.

Wisła Can Pack Kraków - MUKS Poznań 95:60 (23:21, 25:8, 22:12, 25:19)

Wisła Can Pack: Ana Dabovic 16 (11 zb), Ewelina Kobryn 16, Magdalena Leciejewska 16, Milka Bjelica 10, Agnieszka Śnieżek 10, Anke DeMondt 9, Nicole Powell 8, Paulina Pawlak 5, Petra Ujhelyi 5, Joanna Czarnecka 0, Aleksandra Ćwięk 0.

MUKS: Żaneta Durak 14, Agnieszka Majewska 13, Iwona Szarzyńska 8, Natalia Mrozińska 6, Adrianna Najtkowska 5, Magdalena Idziorek 5, Dominika Owczarzak 4, Anna Tanasejczuk 3, Magdalena Koperwas 2, Aneta Burandt 0.

Komentarze (2)
kibicprawdziwy
28.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mnie się podobają koszykarki Wisły, szczególnie dwie z nich... 
paulina
28.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ta wygrana zaskoczeniem nie jest. podoba mi się postawa dziewczyn z Krakowa. a jeszcze bardziej podoba mi się ich miejsce w tabeli, w eurolidze kobiet:) tak trzymać!