Magdalena Leciejewska: Cieszę się z tego, że zagrałam poprawne zawody

W minionej kolejce Ford Germaz Ekstraklasy Wisła Kraków zanotowała na swoim koncie kolejne zwycięstwo. Tym razem odprawiła z kwitkiem Artego Bydgoszcz, a duża w tym zasługa Magdaleny Leciejewskiej, która okazała się najlepszą zawodniczką w szeregach małopolskiego zespołu.

Wygrana mistrzyniom Polski nie przyszła jednak tak łatwo, jak można by się tego spodziewać. Przez długi okres czasu ich przewaga oscylowała wokół zaledwie kilku punktów, w związku z czym nie mogły one czuć się zbyt pewne siebie. Szczególnie sporo kłopotów gospodynie miały z powstrzymaniem silnych środkowych Artego, które niespodziewanie zaprezentowały naprawdę dobrą formę. - Faktem jest, że w pierwszych dwudziestu minutach Djenebou Sissoko i Lauren Jimenez dość swobodnie poczynały sobie pod naszym koszem i miałyśmy z nimi trochę problemów, ale w przerwie wraz z trenerem dogłębnie przeanalizowaliśmy tą sytuację, co sprawiło, że na trzecią kwartę wyszłyśmy z o wiele lepszym nastawieniem - wspomina środowe spotkanie Magdalena Leciejewska.

Jej słowa doskonale oddają przebieg rywalizacji, która po zmianie stron toczyła się już tylko pod dyktando miejscowych. Wtedy, niezwykle zmotywowane krakowianki o wiele lepiej zaczęły prezentować się zarówno pod własnym koszem, jak i na połowie przeciwnika, w związku z czym na efekty nie trzeba było długo czekać. - To prawda, że ta część spotkania w naszym wykonaniu mogła się bardziej podobać, aczkolwiek nie ma sensu mówić o całych dwóch kwartach. Wystarczyło nam przecież zaledwie pięć minut gry na wyższych obrotach, by zacząć w pełni kontrolować boiskowe wydarzenia. To właśnie w ich trakcie odskoczyłyśmy na 15 "oczek" i w kolejnych fragmentach już o wiele spokojniej wcielałyśmy w życie przedmeczowe założenia, nie martwiąc się jednocześnie o przyszłość - słusznie zauważa reprezentantka Polski.

Nie da się ukryć, że taki stan rzeczy w dużej mierze był jej zasługą. Popularna "Lecia" bowiem, w przeciwieństwie do innych Wiślaczek świetnie radziła sobie w pojedynkach z wysokimi koszykarkami bydgoskiego teamu i była prawdziwym motorem napędowym Białej Gwiazdy. - Nie przesadzajmy, myślę, że nie tylko ja, ale przede wszystkim cały zespół przyczynił się do wypracowania tej wysokiej przewagi, która zapewniła nam ostateczny sukces. Najważniejsze, iż wspólnie potrafiłyśmy dojść do pewnych wniosków oraz skoncentrowałyśmy się na ciężkiej pracy -skromnie dodaje 25 letnia zawodniczka.

Dzięki tym staraniom jeszcze na długo przed końcową syreną dystans dzielący obie drużyny był na tyle spory, że trener Jose Ignacio Hernandez mógł desygnować do gry zmienniczki. - Dla nich z pewnością nawet chwilowy występ jest bardzo cenny. Uważam, że w tego typu spotkaniach, gdy o końcowy rezultat nie trzeba drżeć do samego końca powinno się dawać szansę rezerwowym i choćby z tego względu cieszę się, że już w trzeciej "ćwiartce" zdystansowałyśmy przeciwnika - ocenia urodzona w Grodzisku Wielkopolskim koszykarka.

Pod adresem jej osoby, tuż po zakończeniu spotkania spłynęło wiele pochwał. Generalnie nie ma się temu co dziwić, ponieważ Leciejewska z każdym tygodniem dochodzi do coraz wyższej formy i wydaje się, że po ciężkiej kontuzji jaką przebyła nie ma już śladu. - Na razie te dobre występy przeplatam słabymi i trudno mówić w moim przypadku o stabilnej dyspozycji. Mimo to cały czas mam nadzieję, że moja praca, którą wykonuje każdego dnia przyniesie efekty i wierzę, że z czasem będę prezentować się znacznie lepiej. Na pewno na chwilę obecną nie jestem usatysfakcjonowana, ale w pewnym stopniu cieszę się z tego, że zagrałam poprawne zawody i trener docenił moje starania - kończy z satysfakcją.

Komentarze (1)
kibicprawdziwy
10.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Leciejewska gra dobrze co drugi mecz.Jak zacznie grać bardzo dobrze w każdym meczu to wtedy można uznać że po kontuzji nie ma śladu,czego jej bardzo życzę...