SKK toczył wyrównaną rywalizację z niżej notowanym przeciwnikiem, lecz kilkukrotnie jego prowadzenie sięgnęło 12 punktów. Ostatecznie jednak zwycięstwo nie było tak okazałe - 70:65. - W drugiej rundzie każdy mecz jest o wszystko. My gramy o jak najwyższe miejsce w lidze, więc cieszę się ze zwycięstwa nad Startem Lublin. Na analizę meczu i szczegółową rozmowę o naszej postawie jeszcze przyjdzie właściwy czas, kiedy obejrzymy spotkanie na płycie. Pokonaliśmy wymagającego przeciwnika, który z pewnością zabierze punkty innym zespołom, na co bardzo liczę - uważa Tomasz Araszkiewicz.
Drużyna z Siedlec zaprezentowała zaledwie 36-procentową skuteczność rzutów z gry, popełniając 25 fauli. Postawa, która momentami odbiegała od oczekiwań samych zawodników wprowadziła sporo nerwowości w ich poczynania. - Zajęliśmy się mało konstruktywnym gadaniem między sobą czy z sędziami. Mamy graczy doświadczonych, więc muszą nad tym dobrze się zastanowić. A trener powinien to od nich wyegzekwować. Zapomnieliśmy o tym, że trzeba być zespołem - ocenia szkoleniowiec.
Obie strony miały sporo obiekcji w stosunku do decyzji podejmowanych przez arbitrów. Sędziowie nie do końca panowali nad obrotem boiskowych wydarzeń. - Powinienem zająć się analizą gry swojego zespołu, natomiast jeżeli sędziowie chcą być konsekwentni, to powinni być konsekwentni przez pełne 40 minut. Jeśli Paweł Kowalczuk dostał przewinienie techniczne za uderzenie piłki w parkiet, to każde takie zachowanie - przekroczenie linii połową stopy przez trenera, podniesienie ręki czy jakieś słowo - powinno być tak samo karane. Nie mnie jest oceniać pracę sędziów, natomiast mam prawo oceniać konsekwencję – przyznaje Araszkiewicz.
SKK atakuje czołówkę
Siedem zwycięstw w ośmiu kolejnych meczach. Tak prezentuje się bilans SKK, dzięki któremu drużyna ugruntowała swoją pozycję w górnej połowie tabeli. W sobotę siedlczanie rozprawili się ze Startem Lublin, chociaż nie zaprezentowali się z najlepszej strony.