Wynik meczu otworzył nie kto inny, a weteran polskich parkietów, Adam Wójcik. Do niego należały pierwsze cztery punkty tego spotkania. Gospodarze zaczęli z dużą pewnością siebie, doskonale bronili, szybko zanotowali dwa przechwyty, wymusili błąd 24 sekund, ale nie wszystkie posiadania potrafili zamienić na punkty. Trochę koncentracji brakowało Qa'rraanowi Calhounowi. Goście nie potrafili natomiast skutecznie skończyć żadnej akcji przez pierwsze 3,5 minuty, dopiero wtedy po przechwycie trafił Niksa Nikolić. Niespodziewanie dobrą zmianę dał w PBG Jakub Parzeński, syn dawnej gwiazdy Śląska Wrocław, Dariusza Parzeńskiego. Dzięki niemu strata zmalała do 13:11, jednak dwie trójki Calhouna znów dmuchnęły wiatr w żagle wrocławian. Nie do zatrzymania był Wójcik, który robił co chciał, a po wsadzie w szybkim ataku miał na koncie 10 oczek w 9 minut. Po jego faulu jednak z drugiej strony akcją 2 + 1 popisał się Damian Kulig, lider poznańskiej ekipy. Śląsk grał jednak efektownie i po chwili Paul Graham skończył alley-oopa. Wsad Calhouna równo z syreną nie został zaliczony przez sędziów i po pierwszych 10 minutach gospodarze wyraźnie prowadzili 28:18.
Kolejną odsłonę odważnie zaczął doświadczony Żarko Comagić, który zmniejszył przewagę Śląska do 8 "oczek". Poznaniacy zaczęli grać bardziej żywiołowo, czego dowodem były kolejne punkty Nikolicia i Comagicia. Choć z dystansu trafił Graham, odpowiedział Kulig i było tylko 32:28 dla Śląska. Wtedy jedną z najbardziej efektownych akcji sezonu popisał się duet Graham-Calhoun. Ten pierwszy stojąc na wprost kosza wysoko wyrzucił piłkę nad obręcz, a drugi złapał ją i z impetem zapakował ją...od tyłu. Wsad poderwał wrocławskich kibiców z miejsc. Po tamtej akcji było 34:30 dla Śląska. Po dwóch przewinieniach ofensywnych Bartosza Diduszki, które rozwścieczyły publiczność, goście dzięki trójce Tomasza Smorawińskiego zbliżyli się na 38:36. W końcówce wynik ustalały głównie rzuty wolne. Dzięki dobrej egzekucji tego elementu gry i szczelnej obronie to gospodarze prowadzili do przerwy 43:36.
Początek drugiej połowy to istna wymiana ognia. Efektowne asysty, dobra skuteczność i szybka gra. Po 3 minutach gry było już 51:48. Dwie trójki trafił Nikolić. W zespole Śląska punktował Slavisa Bogavac, ale przewaga jego drużyny szybko stopniała. W pierwszej odsłonie to oni kontrolowali wydarzenia na parkiecie, ale dzięki solidnemu wyjściu PBG z szatni spotkanie się wyrównało. Jeden z najlepszych graczy Poznania, Aleksandra Lichodzijewskiego też trafił za 3 i był już remis po 53. Gospodarze wyraźnie stracili rytm w ataku, przez obronę nie mógł przebić się nawet Robert Skibniewski i po chwili goście wyszli na pierwsze prowadzenie w tym meczu - 55:53. To obudziło Śląsk - najpierw trafił Bartosz Bochno, a po chwili, z faulem, Paul Graham. Fenomenalny fragment meczu zaliczył jednak Jakub Parzeński, który rzucił dwa razy pod rząd celnie z dystansu. Dzięki świetnej końcówce tej kwarty i wspaniałej skuteczności za 3 (6/8 w tej odsłonie!) PBG prowadziło 67:62 po 30 minutach gry.
Śląsk wyglądał na zdeprymowany i popełniał coraz więcej błędów. Wsadem kontrę zakończył Comagić, dając przyjezdnym najwyższe prowadzenie 69:62. Impas w drużynie gospodarzy przerwał zza łuku Calhoun, ale PBG wyglądało w tamtym momencie lepiej. Obie drużyny nie mogły się wstrzelić, a czas działał na ich korzyść. Przy przewadze 77:71 najpierw spod kosza dobił piłkę Aleksandar Mladenović, a po chwili trudne wejście pod obręcz na punkty zamienił Skibniewski i było już tylko 77:75 dla gości. W obronie świetnym zagraniem popisał się Graham i dał swojemu zespołowi szansę na doprowadzenie do remisu, z dystansu spudłował jednak "Skiba". W dramatycznej końcówce swoich szans nie wykorzystywali przyjezdni, ale tylko raz z linii wolnych trafił rozgrywający z Wrocławia. Lepszy okazał się Bochno, którego osobiste na 12 sekund przed końcem dały prowadzenie 78:77 jego drużynie. PBG miało szansę na doprowadzenie do remisu, jednak straciło piłkę, trzy wolne wykorzystał Graham i gospodarze cieszyli się z wygranej.
Niestety dla kibiców zgromadzonych w Hali Orbita, nie wystarczyło to do awansu do czołowej piątki na koniec pierwszego etapu TBL. Zastal wysoko pokonał Kotwicę u siebie i pozbawił wrocławską ekipę szans. Śląsk wydawał się zespołem lepszym, ale dekoncentracja po przerwie nieomal kosztowała ich porażkę. Najlepszym strzelcem okazał się Paul Graham z 18 punktami.
Śląsk Wrocław - PBG Basket Poznań 81:77
(28:18 , 15:18 , 19:31 , 19:10)
Śląsk: Graham 18, Bogavac 14 (8 zb), Calhoun 14, Wójcik 10, Skibniewski 9 (7 as), Mladenović 6, Diduszko 4, Niedźwiedzki 2, Bochno 2, Vairogs 2
PBG:
Nikolić 17, Comagić 16, Kulig 15, Parzeński 9, Lichodzijewski 8, Micić 8, Smorawiński 3, Bartosz 1