W rywalizacji czołowych zbierających I ligi Wiktor Grudziński okazał się lepszy od Przemysława Łuszczewskiego. Koszykarze Startu musieli dołożyć wielu starań, by przynajmniej nieco utrudnić życie doświadczonemu środkowemu Spójni. - Jesteśmy niżsi, ale nie zawsze jest taka różnica postury i umiejętności. Wiktor to zawodnik, który kilkanaście lat grał w ekstraklasie. Ma swoją wagę, wzrost i moc. Różnica jest właśnie tutaj. Ktoś może być wyższy, ale nie będzie tak mocny fizycznie - analizuje Dominik Derwisz.
Gospodarze sprostali zadaniu i w walce na tablicach nie ustępowali rywalom, o czym świadczy równa liczba zbiórek obu drużyn. Obrona strefowa zdała egzamin, choć w końcówce goście zmniejszyli stratę do 2 punktów i mecz trzymał kibiców w napięciu do ostatniej syreny. - Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężka robota ze względu na to, że Spójnia ma dużą liczę wysokich, silnych chłopaków i walka podkoszowa będzie bardzo ciężka dla nas. Dlatego od samego początku graliśmy strefą, żeby starać się zniwelować tę różnicę fizyczną. Cieszę się, że nie przegraliśmy walki na tablicach - podkreśla szkoleniowiec.
Pierwszoplanowe role w sobotni wieczór odegrali zawodnicy, którzy dotychczas pozostawali w cieniu kolegów. Najskuteczniejszy był Piotr Pustelnik - zapisał on na swoim koncie 16 punktów. Z kolei Rafał Król zdobył 15 punktów, a dołożył do nich 7 zbiórek. - Chyba po raz pierwszy zmiennicy dali taką liczbę punktów. 33 punkty to jest naprawdę to, czego potrzeba, żeby drużyna mogła funkcjonować na równym poziomie. Jeżeli ktoś wchodzi z ławki, to nie obniża, tylko podtrzymuje poziom. W sobotę mieliśmy tego przykład - uważa Derwisz.
Przeciwko Spójni nie wybiegł na parkiet najwyższy zawodnik Startu - Sergiusz Prażmo. 25-letniemu koszykarzowi odnowił się uraz, który wykluczył go z gry. - Miał kiedyś operowaną kostkę i w czwartek pojawiły się problemy z nią. Odpoczywał przez dwa dni. W poniedziałek ma USG i będziemy więcej wiedzieć - wyjaśnia trener Startu.