Wymęczony rewanż - relacja z meczu Polpharma - PBG Basket

Koszykarze Polpharmy zrewanżowali się podopiecznym trenera Miliji Bogicevicia za ostatnią porażkę w Starogardzie Gdańskim. Zespół Wojciecha Kamińskiego prowadził w pewnym momencie nawet 17 punktami, jednak finalnie o zwycięstwo musiał bić się do ostatnich minut.

Pierwsza kwarta należała do gospodarzy tego pojedynku. Farmaceuci przede wszystkim starali się unikać akcji, w których zmuszeni byliby do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. W ataku konsekwentnie dogrywali piłkę bliżej kosza. Szczególnie aktywny po stronie Polpharmy był ten, na którego starogardzcy kibice najbardziej liczyli, Michael Hicks. To właśnie Amerykanin dał miejscowym 4-punktowe prowadzenie po 10 minutach.

Początek drugiej odsłony należał jednak do rywali. Djodrje Micić i spółka szybko doprowadzili do remisu, a nawet zyskali sobie minimalną przewagę. Na odpowiedź podopiecznych trenera Wojciecha Kamińskiego nie trzeba było jednak długo czekać. W ataku nadal aktywny był Hicks. Świetnie wtórował mu również mniej widoczny w poprzednich pojedynkach Grzegorz Arabas. Pod tablicami natomiast skuteczny był Jeremy Simmons. To wszystko sprawiło, że gospodarze totalnie zdominowali rywala. Po pierwszej połowie prowadzili 45:31.

Po przerwie oba zespoły zacieśniły nieco szeregi obronne. Przez moment więcej korzyści mieli z tego gracze Miliji Bogicevicia, którzy zbliżyli się do rywala na 9 punktów. Ich zryw był jednak tylko chwilowy. Kiedy po raz kolejny do głosu doszedł Hicks, Polpharma zyskała sobie największe jak do tej pory, 16-punktowe prowadzenie. Nie da się jednak ukryć, że gospodarze grali w tym pojedynku momentami dosyć niefrasobliwie. Pod koniec kwarty bowiem po raz kolejny oddali pole rywalom. Prezent znakomicie wykorzystali zwłaszcza Żarko Comagić i Mateusz Bartosz. Przyjezdni raz za razem katowali rywala skutecznymi akcjami. Gospodarze natomiast stanęli w martwym punkcie i finalnie przed ostatnią odsłoną mieli zaledwie 4 "oczka" przewagi.

- Kiedy w pewnym momencie prowadziliśmy 17 punktami, wydawało nam się, że ten mecz będzie dla nas spacerkiem. Koszykówka po raz kolejny jednak udowodniła, że należy grać do końca - mówił po tym spotkaniu trener Kamiński.

Na początku decydującej partii stało się to, co długo wisiało w powietrzu. Drużyna z Poznania wyszła na prowadzenie rozpoczynając tę partię od runu 5:0. Miejscowi w odpowiednim momencie zdołali się jednak otrząsnąć po zimnym prysznicu. Sprawy w swoje ręce wzięli Daniel Wall i Arabas. Swoje "trzy grosze" dołożył też Marcin Nowakowski. Polpharma ponownie odskoczyła rywalowi i nie dała już sobie wyrwać zwycięstwa.

- Przez dwie pierwsze kwarty mieliśmy pewne problemy. Później wróciliśmy do gry. Widać jednak ewidentnie, że brakuje u nas zawodnika, który w decydujących momentach dałby nam spokój w ataku i przechylił szalę zwycięstwa na naszą korzyść - skomentował pojedynek trener Bogicević.

Polpharma Starogard Gdański - PBG Basket Poznań 84:76 (21:17, 24:14, 15:25, 24:20)

Polpharma: Michael Hicks 19, Grzegorz Arabas 15, Jeremy Simmons 14, Daniel Wall 13, Marcin Nowakowski 9, Tomasz Śnieg 6, Brandon Hazzard 5, Piotr Dąbrowski 2, Adam Metelski 2, Łukasz Paul 0.

PBG Basket: Djordje Micić 17, Żarko Comagić 16, Niksa Nikolić 8, Mateusz Bartosz 8, Aleksander Lichodzijewski 8, Jakub Parzeński 7, Damian Kulig 6, Tomasz Smorawiński 6, Fryderyk Szydłowski 0.

Źródło artykułu: