Po zakończonym spotkaniu padły pytania o dalszy los szkoleniowca bydgoskiego klubu. Ziemiński z Artego związany jest od ponad czterech lat, bowiem w sezonie 2007/2008 wprowadził do Ford Germaz Ekstraklasy ówczesnego Kadusa. - Podobną sytuację miałem kiedyś w Sopocie. Rok po roku awansowałem z miejscowym Treflem z III ligi do PLK i dość niespodziewanie podziękowano mi za współpracę - podkreślił Ziemiński.
Aby bydgoszczanki mogły jeszcze awansować do czołowej ósemki musi zostać spełnionych kilka warunków. Przede wszystkim nie może już wygrywać rozbity odejściami czołowych zawodniczek ŁKS Łódź, a Artego do końca sezonu zasadniczego musi zdobywać komplety punktów. - Nie pozostaje nam nic innego, jak bić się w każdym kolejnym spotkaniu o dwa punkty. Każdy jednak wie, że nasze szanse są tylko matematyczne. To dla nas niezwykle trudny sezon i raczej nie zrealizujemy postawionego przed nami celu, czyli awansu do ósemki - dodał Ziemiński.
Być może po zakończonym sezonie w Artego dojdzie do kadrowej rewolucji. Na nic zdały się finansowe cięcia, więc o swoje posady może drżeć także cały sztab szkoleniowy. - To jest taki zawód, gdzie można spodziewać się wszystkiego - odpowiedział Ziemiński. - To samo jak mnie w Sopocie spotkało Adama Prabuckiego po wywalczeniu mistrzostwa Polski. Decyzja oczywiście należy do zarządu. To jest tylko sport, gdzie rywale walczą o swoje punkty i porażka jest wkalkulowana w rywalizację. Z nią również trzeba umieć żyć - zakończył Ziemiński.