Katarzyna Krężel: Udowodniłyśmy, że jesteśmy w stanie dokonać naprawdę wiele

Po zwycięstwie nad USK Praga i awansie do Final Eight Euroligi krakowską Wisłę czeka kolejne wyzwanie. W najbliższy weekend przyjdzie jej walczyć o Puchar Polski, którego turniej finałowy rozegrany zostanie właśnie pod Wawelem. Swojemu zespołowi wreszcie będzie mogła pomóc też Katarzyna Krężel.

Reprezentantka Polski po ponad miesiącu przerwy spowodowanej kontuzją kostki powróciła do gry i już w piątkowym starciu w stolicy Czech zaliczyła kilkuminutowy występ. - Bardzo się cieszę, że trener dał mi szansę gry w tym spotkaniu. Osiąganiu korzystnych rezultatów zawsze towarzyszy radość, ale jeśli człowiek mógł w jakiś sposób się do nich przyczynić, to jest ona na pewno większa. Ja bez wątpienia odczuwam satysfakcję z wyczynu całej drużyny, ale też z mojego ponownego debiutu, który uważam można zaliczyć do udanych - z zadowoleniem mówi Krężel.

Jej radości nie ma się co dziwić. Uczucie bezsilności jakie w sporcie często towarzyszy wszelkim wymuszonym pauzom jest jednym z najgorszych jakie można zaznać, w związku z czym jego zażegnanie stanowi prawdziwą ulgę. -Zawsze w takich sytuacjach jest trudno. Generalnie rzecz biorąc jeśli nie można robić tego co się najbardziej kocha, to ból jest spory. Niemniej on mobilizował mnie do jak najszybszego powrotu, dlatego w trakcie rehabilitacji robiłam wszystko, by przebiegła ona w całości bez żadnych kłopotów - twierdzi 26 letnia zawodniczka i po chwili dodaje. - Ważne jest, iż mogę już bez kłopotów trenować razem z dziewczynami i co za tym idzie brać udział w konfrontacjach o stawkę.

Dla całego małopolskiego teamu pokonanie prażanek w fazie play off to spory sukces. Dzięki temu, znalazł się on wśród absolutnej czołówki Starego Kontynentu i wraz z końcem marca powalczy o najwyższe cele w Eurolidze. Zanim jednak do tego dojdzie, Białą Gwiazdę czeka bój na krajowym podwórku o Puchar Polski. - Mam nadzieję, że zeszłotygodniowy dwumecz zapoczątkował nowy etap w naszym wykonaniu, w którym forma kolektywu wreszcie zbliżona będzie do tego poziomu, jakiego by sobie wszyscy życzyli. Wiadomo, że dotąd różnie z tym bywało, zdarzały się mniejsze lub większe wahania, co nie mogło dawać powodów do optymizmu. Liczę zatem, iż nie zawiedziemy w tych najważniejszych dla nas partiach sezonu. W pojedynkach z USK udowodniłyśmy, że jesteśmy w stanie naprawdę wiele dokonać, więc nie widzę powodu dlaczego taki stan rzeczy miałby się nie utrzymać - analizuje polska skrzydłowa.

Aby w niedzielne popołudnie zagrać w wielkim finale, krakowianki najpierw będą musiały rozprawić się z niezwykle groźnym CCC Polkowice, który również ma apetyt na zwycięstwo. O tym, że dokonać tej sztuki nie będzie łatwo podopieczne trenera Jose Ignacio Hernandeza wiedzą doskonale, ponieważ w grudniowej konfrontacji na Dolnym Śląsku okazały się gorsze o sześć "oczek". - Bardzo chciałabym, abyśmy wyszły z tej potyczki zwycięsko. Od niej zależy bowiem, czy faktycznie dane nam będzie zagrać o "złoto". Obecnie czynimy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do tej rywalizacji i myślę, że nie zawiedziemy - kończy koszykarka Wisły.

Komentarze (0)