By w pełni zrozumieć wagę i emocje związane z tym meczem, nie wystarczy powiedzieć, że w Gdyni zmierzą się ze sobą złoci medaliści z brązowymi poprzednich mistrzostw Polski. Nie, to byłoby zbyt wielkie uproszczenie. Nie odda całości też konstantacja, że obie drużyny walczą o jak najlepszą lokatę przed fazą play-off. Do tego wszystkiego trzeba oddać starcie Jerela Blassingame'a ze swoim byłym pracodawcą. W ten sposób otrzymujemy pierwsze derby Pomorza z udziałem żółto-niebieskich.
Wspomniany Blassingame walnie przyczynił się do zajęcia przez słupski zespół trzeciego miejsca w sezonie 2010/11. Amerykański rozgrywający doskonale kierował grą Energi Czarnych, a kiedy kontuzji doznał Cameron Bennerman, wziął też na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów. J-Blass świetnie został przeszczepiony do gdyńskiej drużyny, która pozwoliła mu wejść na wyższy poziom. Blassingame miał okazję rywalizować z czołowymi rozgrywającymi w Eurolidze, jak i sprawdzić się na tle wschodnich ekip w Zjednoczonej Lidze VTB. Bez wątpienia, po znakomitym Donatasie Motiejunasie, był najsilniejszym ogniwem mistrzów Polski.
– Zawsze wszystkim się wydawało, że rzut z dystansu jest słabszym punktem Jerela, ale teraz, ku zaskoczeniu, stał się jego silną stroną. On nie ma już chyba słabych punktów. Będziemy musieli sporo się nagłowić, jak go zatrzymać, a musimy to zrobić. Jerel jest najważniejszym graczem Asseco Prokomu, napędza ich atak, przy sporej szybkości odrzuca piłki do strzelców, którzy trafiają – powiedział na łamach oficjalnej strony Energi Czarnych Mantas Cesnauskis.
Podopieczni Dainiusa Adomaitisa od lutego prezentują naprawdę wysoką formę. Od tamtej pory pokonali dwukrotnie wicemistrzów Polski PGE Turów Zgorzelec, wygrali na własnym parkiecie z aktualnym i ówczesnym liderem rozgrywek Treflem Sopot, w Koszalinie pokonali w derbach Pomorza Zachodniego AZS. Słupszczanie wygrali zatem cztery ostatnie spotkania. Właściwie wszystkie w niezbyt porywającym stylu. To akurat znak rozpoznawczy "Czarnych Panter" w tym sezonie. Nie zmienia to jednak faktu, że brązowi medaliści są efektywni i w przypadku kolejnego triumfu będą deptać po piętach prowadzącemu Treflowi.
Mistrz na krajowe podwórko powrócił przed nieco ponad dwoma tygodniami. Gdynianie rozpoczęli walkę o kolejny tytuł w Polsce od gładkiego zwycięstwa nad pogrążonym w kryzysie Anwilem Włocławek. Prawdziwe oblicze Asseco Prokomu obnażył dopiero Zastal Zielona Góra. Klub z Winnego Grodu łatwo, szybko i przyjemnie wypunktował żółto-niebieskich.
Zespół z Trójmiasta nadal stanowi pewną zagadkę, wszakże żółto-niebiescy są nieobliczalni. Przegrali z Zastalem, ale w sobotę sensacyjnie wygrali w Sankt Petersburgu ze Spartakiem. Tego w Zjednoczonej Lidze VTB nie dokonał nikt wcześniej, mimo że zjawiło się tam m.in. potężne CSKA Moskwa.
- Czarni to bardzo ciężki przeciwnik, a ja ubolewam nad tym, że podchodzimy do meczów praktycznie z biegu, bez przygotowania taktycznego pod kątem danego rywala. Proszę zwrócić uwagę, że gramy w sobotę mecz w Petersburgu, w domu będziemy w niedzielę po południu. Pozostaje nam w zasadzie jedna, normalna jednostka treningowa w poniedziałek i we wtorek jest już kolejny mecz. Będzie to wymagało ogromnego zaangażowania psychicznego, koncentracji nad tym co mamy zrobić oraz ogromnego wysiłku fizycznego. Każdy pamięta jak wyglądały mecze Asseco Prokom przeciwko Enerdze Czarnym w zeszłorocznym play-off. One zawsze charakteryzują się dużym poziomem walki fizycznej - powiedział niedawno na łamach oficjalnej strony Asseco Prokomu trener Andrzej Adamek.
Początek meczu we wtorek o godz. 19.