Niestety po raz trzeci nie udało się mistrzyniom Polski ograć Spartaka Moskwa Region Vidnoje. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza rozpoczęły pojedynek od prowadzenia 16:2, ale potem było już niestety tylko gorzej. Na decydującą ostatnią kwartę meczu krakowianki wychodziły z punktem straty do rywalek, ale ekipa ze stolicy Rosji rozpoczęła ostatnią ćwiartkę od serii 10:0 i po punktach Candice Dupree było już 62:51 dla rywalek.
- To było dobre spotkanie dla obu zespołów. Zaczęłyśmy znakomicie, ale w drugiej połowie Spartak pokazał, że jest mocny. Nie pozwolił nam na zdobywanie łatwych punktów i nie pozwolił nam wygrać tego meczu - powiedziała po meczu Anke De Mondt, belgijska rzucająca Wisły Can Pack.
Po stronie rywalek dało się wyczuć wielkie zadowolenie po wygranej, bowiem początek meczu nie zapowiadał happy endu. - Nie rozpoczęłyśmy tego meczu tak, jak chciałyśmy. Rywal gra znakomicie w defensywie i nic w ataku nie przychodzi łatwo przeciwko tej drużynie. Miałyśmy dużo szacunku dla rywala, a wygrana cieszy niezmiernie - przyznała Becky Hammon, rozgrywająca Spartaka.
W drugim meczu wiślackiej grupy, Ros Casares Walencja ograła UMMC Jekaterynburg. Jak przypuszcza wielu ekspertów właśnie ten mecz zadecyduje o tym, kto wygra tę grupę. Głównymi powodami, dla którego zawodniczki mistrza Rosji schodziły z parkietu pokonane, to kontuzja Sue Bird oraz brak rzutu zza łuku. Koszykarki rosyjskiej drużyny nie trafiły ani razu na osiem prób.
- Oczywiście, że jesteśmy załamane, bo oczekiwałyśmy wygranej - skomentowała spotkanie Sandrine Gruda, francuska podkoszowa UMMC. - Pudłowałyśmy niemiłosiernie i dlatego przegrałyśmy ten mecz. To wszystko powoduje, że jesteśmy załamane.
W przeciwnym obozie dało wyczuć się z kolei - jak najbardziej zrozumiale - zupełnie inne nastroje. - Jestem dumna z moich koleżanek z drużyny. Zagrałyśmy dobry mecz i mam nadzieję, że jutro będzie podobnie. Mam nadzieję, że każdy kolejny mecz w naszym wykonaniu będzie lepszy - powiedziała z kolei Lauren Jackson.
Od pewnej wygranej turniej rozpoczął natomiast jeden z głównych faworytów, czyli Fenerbahce Stambuł. Ekipa Georga Dikeoulakosa ograła włoską Berettę Familę Schio, a trener tureckiej drużyny był... zdziwiony, że ten mecz udało się wygrać. - Pozwoliliśmy rywalkom zebrać aż 22 piłki w ataku i nie mam pojęcia, jak przy takim wskaźniku mogliśmy ten mecz wygrać - dumał po meczu były szkoleniowiec Lotosu Gdynia.
Kluczowa dla losów meczu była dyspozycja Penny Taylor, która trafiała w najważniejszych momentach. Tak było m.in. w końcówce, kiedy Australijka trafiła zza łuku na 4 minuty przed końcem, a Fenerbahce prowadziło wtedy 66:54. - Penny zawsze dawała to, czego zespół w danym momencie potrzebował. Kluczem do wygranej była też nasza defensywa, z której zdobyliśmy dużo łatwych punktów - dodał grecki szkoleniowiec.
Do sensacji doszło natomiast na zakończenie pierwszego dnia zmagań w Stambule, bo faworyzowane gospodynie musiały uznać wyższość kopciuszka, czyli Rivas Ecopolis Madryt. W tureckiej ekipie nie zawiodły liderki w osobach Tina Charles i Diany Taurasi, ale to nie wystarczyło na zespołowo grającą drużynę z Madrytu.
Wyniki:
Grupa A
Fenerbahce Stambuł - Beretta Famila Schio 74:58 (22:17, 20:13, 14:18, 18:10)
(Ivana Matovic 25, Penny Taylor 24, Angel McCoughtry 9 - Maja Erkic 16, Cheryl Ford 14 (12 zb), Janel McCarville 10)
Rivas Ecopolis Madryt - Galatasaray Stambuł 75:68 (12:17, 21:19, 19:16, 23:16)
(Asjha Jones 19 (13 zb), Elisa Aguilar 16, Essence Carson 10 - Diana Taurasi 21, Tina Charles 21 (10 zb), Epiphanny Prince 10)
Grupa B
Wisła Can Pack Kraków - Spartak Moskwa Region Vidnoje 70:77 (20:10, 15:19, 16:23, 19:25)
(Ewelina Kobryn 19, Anke DeMondt 14, Erin Phillips 13 - Becky Hammon 16, Candice Dupree 15, Seimone Augustus 14)
Ros Casares Walencja - UMMC Jekaterynburg 62:49 (13:8, 20:12, 18:11, 11:18)
(Lauren Jackson 12, Ann Wauters 10, Sancho Lyttle 9 - Candace Parker 17, Deanna Nolan 14, Sandrine Gruda 12)
Wypowiedzi pochodzą z oficjalnej strony fibaeurope.com