NBA: Knicks wygrywają po dogrywce mecz wielkich come back’ów!

Świadkami niesamowitego spotkania byli fani, którzy w niedzielę wybrali się do Madison Square Garden podziwiać popisy New York Knicks w starciu z Chicago Bulls. Zawodnicy obu zespołów stworzyli kapitalny spektakl, a królem parkietu został Carmelo Anthony, który rozegrał najlepsze spotkanie w bieżącym sezonie.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

Konfrontacja ósmej z pierwszą drużyną Konferencji Wschodniej zapowiadane było jaki wielki powrót do gry Derricka Rose'a. MVP poprzedniego sezonu wrócił po niemal miesięcznej przerwie i mógł trzykrotnie zostać bohaterem swojego zespołu. Gwiazdor Byków ani razu nie zdołał jednak umieścić piłki w koszu, a to bezwzględnie wykorzystał Carmelo Anthony.

Knicks walczą o grę w fazie play off, dlatego ten mecz musieli wygrać i spotkanie rozpoczęli znakomicie, bowiem już w pierwszej kwarcie prowadzili 27:6. Byki zaczęły jednak pogoń i dzięki trójkom Rose’a w trzeciej kwarcie objęły prowadzenie. Rozpędzona ekipa z Chicago na trzy minuty przed końcem meczu prowadziła już 91:81 i wydawało się, że są na najlepszej drodze do sukcesu.

Wtedy jednak przełamał się J.R. Smith, a przyjezdnych dosięgła wielka niemoc strzelecka. W ostatnich 40 sekundach Byki nie zdołały wykorzystać czterech rzutów wolnych (po dwa Luol Deng i Rose), a to otworzyło szansę przed gospodarzami. Na 11 sekund przed końcem szaloną trójką z ośmiu metrów popisał się Anthony, a Knicks skompletowali run 10:0. W ostatniej akcji czwartej kwarty nawet w obręcz nie trafił Rose i potrzebna była dogrywka.

Dodatkowe minuty gry lepiej rozpoczęli koszykarze z Chicago, ale również tutaj dopadła ich niemoc. Przy prowadzeniu 99:95 Byki miały trzy akcje na podwyższenie przewagi, ale nie skorzystali z tej opcji. Katem najlepszej drużyny Wschodu okazał się Anthony. Rodowity nowojorczyk ponownie trafił w końcówce szaloną trójkę, a rywale mieli 8 sekund. Ponownie jednak punktów nie zdobył Rose i w MSG zapanował szał radości.

Trójki Anthony’ego było prawdziwą okrasą meczu. - Trenuję takie rzuty na treningach i cieszę się, że w tym meczu dały nam wygraną - powiedział w telewizyjnym wywiadzie zaraz po meczu Melo. Lider Knicks zapisał na swoim koncie aż 43 punkty. Cichym bohaterem gospodarzy był jednak Iman Shumpert, który doskonale opiekował się w kluczowych momentach liderem Byków.

Najmłodszy w historii MVP NBA co prawda był najskuteczniejszym zawodnikiem Chicago, ale meczu w MSG nie zapisze po stronie udanych. Rose trafił zaledwie 8 z 26 oddanych rzutów z gry oraz popełnił aż 8 strat. Aż nadto było widać prawie miesięczną przerwę w grze, bowiem ostatni mecz lider Byków rozegrał 12 marca. W decydujących momentach meczu zabrakło mu dynamiki, pewności siebie oraz po prostu czucia gry.

Z trzech wielkich come back'ów, najlepiej wypadł ten New York Knicks z końcówki czwartej kwarty. Powrót do gry Byków od stanu -21 musi budzić szacunek, ale spełz na niczym poprzez fatalne pudła z linii rzutów wolnych. Co do powrotu Rose'a, to z pewnością każdy mecz przed fazą play off będzie na wagę złota dla lidera Byków.

Wynik:

New York Knicks - Chicago Bulls 100:99 (31:19, 22:26, 19:30, 19:16, d. 9:8)
(Carmelo Anthony 43, Iman Shumpert 15, J.R. Smith 14 - Derrick Rose 29, Carlos Boozer 13 (16 zb), Luol Deng 13)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×